Dziękuję za wszelkie uwagi.
Jak zapewne każdy "zielony" w temacie doceniam ogólne i szczegółowe uwagi.
Alicja napisał(a):
Jeśli masz buty i kije do klasyka z nart, to faktycznie nartorolki klasyczne byłyby tańsze. Łatwiej też na nich biegać po wąskich trasach, czy też poboczach dróg. Na płaskich trasach idealne do bezkroku, czyli kroku najłatwiejszego do opanowania, a dającego świetne efekty w budowaniu góry, zwykle słabej u kolarzy i biegaczy lekkoatletycznych. Ale przy kołach 75, 80 mm to już potrzebujemy do klasyka w miarę porządnej nawierzchni.
Jeśli masz gorsze trasy, to może faktycznie pompowane koła dałyby ci większe możliwości, ale jeśli chodzi o ski sketty, o których wspominał Michał, to tam warto mieć już buty kombi albo nawet typowo klasyczne, ale porządne, stabilne, nie stare kapciowate, które nie trzymają stawów. Tu stoi się wyżej niż na nartach i stabilność jest mniejsza. A i sprzęt masywny, dużo cięższy.
Gdybym miała decydować, to biorąc pod uwagę, że biegasz zimą klasykiem i chcesz pracować nad górą, bo inne treningi załatwiasz rowerem, wybrałabym sportowe nartorolki do klasyka. Buty masz, kije masz (tylko końcówki na widię zmienić), wyszłoby najtaniej i efektywniej.
No właśnie, może uściślę problem: Ja biegam nie po to, żeby pracować nad "słabszą górą", ale żeby odbyć trening "tlenowy" w odpowiedniej strefie tętna przez odpowiedni czas (ok 2-3 godziny). Poniżej zera jest to możliwe tylko w lesie. Rower przełajowy nawet na osłoniętym szutrze powoduje po pierwszej godzinie przymarzanie dłoni i stóp, więc pozostaje albo bieganie na nogach albo na nartach. 2-3 godzinne bieganie na nogach jest ciągłym narażaniem się na kontuzje i uszkodzenia stawów. Jeśli nie ma śniegu przy minusowych temperaturach pozostają biegówki brzegiem zamarzniętego jeziora (15 jezior w promieniu 2 km) albo właśnie rolki lub nartorolki. "mocna góra" to efekt uboczny treningu na nartach, który powoduje tylko niepotrzebny dla kolarza wzrost nieprzydatnej masy mięśniowej w górnej partii ciała.
W Norwegii odkryłem biegówki i że są rewelacyjnym treningiem zastępczym/uzupełniającym dla kolarza zimą (nie trzeba jechać na Majorkę ani na Kanary szukać ciepła). Zmodyfikuję więc pytanie:
Który rodzaj nartorolek najmniej zniechęci mnie do jazdy klasycznej w terenie?
Nie chodzi mi o jakość techniki jazdy, prędkość a jedynie odpowiedni trening.
Pozdrawiam,
P.S. A te nartorolki sportowe do klasyka, to konkretnie które? Ja naprawdę jestem "zielony" Czy mogę prosić o przykład?