Matek! masz rację, bez odpowiedniego przygotowania to albo męczarnia albo fizyczny dołek po imprezie. Jak nie dasz rady w tym roku to pojedziesz w następnym. Jeśli masz ochotę poznać trasę na rowerze to też serdecznie zpraszam ale i tu trzeba zachartować 4-y litery, bo 12 godzin na siodełku może być bardzo bolesne na końcu. Myślę, że ze względu na wyjątkowość trasy będę organizować ROAD to HELL co roku. Fajnie by było kiedyś pojechać na maxa i zrobić pierwszy rejestrowany czas. No tu widzę Aleksandra zwanego Wielkim. Na 112 km nie ma cudów, trzeba sporo się napracować, na takim dystansie nie da się oszukać ciała. Michał to pamięta! Ja już trzeci raz stanę do walki i też mam wątpliwości czy dam radę, to jak idzie wychodzi po 50 km i podjazdach w pierwszej częśći. Oprócz rolek trzeba popracować na ogólną kondycją, suche wiosła, rower, bieganie, trening góry. Teraz po kiepskiej jesieni i zimie powoli się rozkręcam, ostatecznie trenuję 1 raz dziennie rano siła i wytrzymałość ogólna i jak pozwala pogoda wieczorem rolki raczej na kostce i szutrze. Na razie idzie powoli do przodu ale dziś lub jutro bym umarł na trasie. Jeszcze sporo potu trzeba wylać. Pozdrawiam Jodyna
Uważam, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli teraz po zimie, z zadyszką robię 15 km, to mam poważne obawy czy za niecały miesiąc dam radę zrobić 120, nawet ze zmiennikiem na rowerze. Nie mam niestety możliwości trenować codziennie. Kusi mnie ten dystans, ale.. no właśnie. Nie mam zamiaru potem tego odchorowywać przez następny miesiąc, tylko dlatego, że uniosę się ambicją.
Nie powiedziałem jeszcze ostatecznego nie, ale tylko po warunkiem że będę się czuł na siłach na tyle, żeby bez problemu przejechać na raz ok 20-25 km ze zmianą na rower z drugą osobą.
Sam używam tych pomarańczowych i jestem z nich bardzo zadowolony. W związku z tym że używałem dość długich kijów, to zawsze miałem problem z ich zmieszczeniem w samochodzie. Przy tych problem zniknął. Druga sprawa to łatwość wymiany końcówki, po prostu ją wykręcamy i wkręcamy nową. Proste i skuteczne. Fajnie jest też pomyślana stopka gumowa, z lekko przebitym dnem. Kij ma porządne odbicie, a widia nie złamie się pomiędzy kostką brukową.
Co do dostępności to zgadza się z tym co pisał Michał. Miały być dostępne na koniec kwietnia, ale z najnowszych informacji wychodzi, że będą może w połowie czerwca. Jak tylko się pojawią to będę informował na bieżąco.
Jak dam radę to może za 3-4 lata może pojadę. 🙂
Matek! masz rację, bez odpowiedniego przygotowania to albo męczarnia albo fizyczny dołek po imprezie. Jak nie dasz rady w tym roku to pojedziesz w następnym. Jeśli masz ochotę poznać trasę na rowerze to też serdecznie zpraszam ale i tu trzeba zachartować 4-y litery, bo 12 godzin na siodełku może być bardzo bolesne na końcu. Myślę, że ze względu na wyjątkowość trasy będę organizować ROAD to HELL co roku. Fajnie by było kiedyś pojechać na maxa i zrobić pierwszy rejestrowany czas. No tu widzę Aleksandra zwanego Wielkim. Na 112 km nie ma cudów, trzeba sporo się napracować, na takim dystansie nie da się oszukać ciała. Michał to pamięta! Ja już trzeci raz stanę do walki i też mam wątpliwości czy dam radę, to jak idzie wychodzi po 50 km i podjazdach w pierwszej częśći. Oprócz rolek trzeba popracować na ogólną kondycją, suche wiosła, rower, bieganie, trening góry. Teraz po kiepskiej jesieni i zimie powoli się rozkręcam, ostatecznie trenuję 1 raz dziennie rano siła i wytrzymałość ogólna i jak pozwala pogoda wieczorem rolki raczej na kostce i szutrze. Na razie idzie powoli do przodu ale dziś lub jutro bym umarł na trasie. Jeszcze sporo potu trzeba wylać. Pozdrawiam Jodyna
Uważam, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli teraz po zimie, z zadyszką robię 15 km, to mam poważne obawy czy za niecały miesiąc dam radę zrobić 120, nawet ze zmiennikiem na rowerze. Nie mam niestety możliwości trenować codziennie. Kusi mnie ten dystans, ale.. no właśnie. Nie mam zamiaru potem tego odchorowywać przez następny miesiąc, tylko dlatego, że uniosę się ambicją.
Nie powiedziałem jeszcze ostatecznego nie, ale tylko po warunkiem że będę się czuł na siłach na tyle, żeby bez problemu przejechać na raz ok 20-25 km ze zmianą na rower z drugą osobą.
Na dzień dzisiejszy mam 4 zgłoszenia plus jedną deklarację dobrych chęci. Tyci mało ale dobre i to. Co jest Panowie i Panie pękacie?
Sam używam tych pomarańczowych i jestem z nich bardzo zadowolony. W związku z tym że używałem dość długich kijów, to zawsze miałem problem z ich zmieszczeniem w samochodzie. Przy tych problem zniknął. Druga sprawa to łatwość wymiany końcówki, po prostu ją wykręcamy i wkręcamy nową. Proste i skuteczne. Fajnie jest też pomyślana stopka gumowa, z lekko przebitym dnem. Kij ma porządne odbicie, a widia nie złamie się pomiędzy kostką brukową.
Co do dostępności to zgadza się z tym co pisał Michał. Miały być dostępne na koniec kwietnia, ale z najnowszych informacji wychodzi, że będą może w połowie czerwca. Jak tylko się pojawią to będę informował na bieżąco.
W rollski.pl nie ma??
A gdzie je można kupić ja się pytam, wszędzie są niedostępne;( Ktoś coś wie?
EKSTRA! Właśnie tego potrzebowałem
Rozważymy to za rok. 😉
„zwłaszcza dla tych, dla których dystans 112 km to wciąż mało.” to chętni mogą wracać do Gdańska na rolkach 🙂