Grzegorz Musioł, pomysłodawca i organizator I Ultramaratonu Nartorolkowego dzieli się z czytelnikami portalu swoimi wrażeniami po zawodach.
Zrealizowałem marzenie, powstałe z uwielbienia biegów na nartorolkach. Miłości świeżej, bo jeszcze rok temu nie miałem ich nigdy na nogach… Po około pięciu miesiącach treningów, po udziale w Skikome na Kaszebe w czerwcu 2015 roku, odżyło niespełnione marzenie z niedawnych czasów maratońskich: a może by tak nartorolkowy dystans ultramaratoński? Jaka długość? 120 km? 130? No to niech będzie…140 km.
Decyzja o kilometrażu zapadła w wygodnym fotelu, w ciągu chwili. Dlaczego tyle km? Ano, żeby nikomu nie przyszło do głowy kwestionować tego dystansu jako stricte ultra. A ile to ultra? – ktoś zapyta. Tyle, by nieliczni rozmówcy, słysząc 140 km, z niedowierzaniem kręcili głową: Ile???
Ba, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Początkowo reakcje na pomysł były różne. Jednak formuła takiego biegu nartorolkowego, opomiarowanego, z sędziami, odbywającego się po raz pierwszy i to u nas, w Polsce – zagościła w umyśle na dobre. Jednoznaczne i natychmiastowe poparcie przyszło ze strony portalu nartorolki.pl i był to dość kluczowy moment. Motywacji miałem wystarczająco, aby brać pod uwagę samotny bieg. Wiedziałem jednak, że jest jeszcze paru takich w Polsce. Żeby zachęcić kolejnych kilku zawodników, formuła została rozszerzona o szybkie koła oraz – wpleciony w 140 km – dystans maratoński 70 km, także wymagający, stanowiący ekwiwalent czasowo-wysiłkowy porównywalny z klasycznym maratonem per pedes.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Jakie obawy może mieć debiutant – inicjator, organizator, główny sponsor i zawodnik w jednej osobie – w nieorganizowanych dotąd nigdy na świecie ultra zawodach nartorolkowych, w mokrym zazwyczaj październiku? Pewnie powinien grzecznie przeprosić za przejęzyczenie i pójść na piwo w celu utrwalenia stanu dłuższej amnezji. Albo oprzeć się na swojej rodzinie i nielicznych, ale pewnych kontaktach – jeżeli są.
Były. Ludzie pokazali, że można na nich polegać. Dołożyli się producent nartorolek, importer rolek terenowych, sklep nartorolkowy. Znaleźli się profesjonalni sędziowie, profesjonalna obsługa medyczna, wolontariusze na których można polegać, pomocny kolega – skikowiec, leśniczy – miłośnik triathlonu, jego córka, koleżanka córki, kolejna koleżanka – fotograf, restaurator – miłośnik sportu i wielu, wielu innych. Składam Wam duże Dziękuję.
Planowany limit 15 zawodników wypełnił się w 50% w pierwszy dzień zapisów. Docelowo objął 22 numery startowe. Dołączyli zawodnicy z teamów narciarsko-nartorolkowych oraz obyci z setkami kilometrów zawodnicy MTB i pasjonaci nartorolek. Impreza odbyła się zgodnie z planem, 17.10.2015 r., bez jednego tylko zawodnika. Pogoda i pora nie rozpieszczały. Ciemno, mokro, miejscami ślisko. Te dwa ostatnie towarzyszyły zawodnikom przez cały czas zawodów.
Najkrótszy bieg maratoński 70 km trwał 2 h 54 min 39 s, najdłuższy ultramaratoński 140 km – 8 h 49 min 36 s. Wyniki są opublikowane na stronie izawody.pl oraz pod relacją na portalu. To, co zawiera się między tymi czasami, jest kwintesencją długich dystansów. Wspaniałym sportowym wysiłkiem. Rywalizacją fair play. Cierpieniem i radością. Bólem i euforią.
Jak w każdym biegu, pierwsze miejsca w kategoriach są bezdyskusyjnie najlepsze. Serdecznie gratuluję wszystkim Zwycięzcom w poszczególnych kategoriach. Nie w każdym biegu kolejne miejsca są warte uwagi. W tym Biegu i na tych dystansach – są. Jesteście wspaniali.
Pozwolę sobie tu skorzystać z nieco uprzywilejowanej pozycji autorskiej i podkreślę ad personam postaci, które zrobiły na mnie największe wrażenie: para młodych Wojtyłów – Wojtek i Marcelina – wspaniałe rodzeństwo. Jedyne takie. Wojciech – zwycięzca I Maratonu 70 km. Gratulacje dla Taty Józefa i Mamy. Kolejne nazwisko to Krzysztof Kapitan – jedyny na 140 km. Dlaczego jedyny? 4 kg metalu na nogach, osadzone na kołach pompowanych stawiających większy opór. Jak on to wytrzymał? Odpowiedź brzmi: jak rasowy Ultras.
Co szczególnie cieszy mnie jako inicjatora: pierwszy raz jest tylko jeden raz. Każdy kolejny Maraton i Ultramaraton Nartorolkowy będzie…kolejny. Oby z lepszymi czasami i poprawiany przez nas samych!
Ostatni komunikat postartowy brzmi: udało się formalnie i bezpiecznie przeprowadzić zawody pod nazwą I Maraton Nartorolkowy 70 km / I Ultramaraton Nartorolkowy 140 km w Wejherowie.
Jako organizatorowi, który w dodatku spędził prawie 9 godzin na trasie, zwyczajnie nie wypada mi oceniać poziomu organizacji, niezależnie od pozytywnych sygnałów które do mnie spłynęły w ten pamiętny dzień i za które pięknie dziękuję. Jeżeli Wasza opinia jest pozytywna i jeżeli takie będzie Wasze życzenie, dołożę starań by zorganizować kolejny bieg. Myślę o maju lub czerwcu 2016 roku.
A co Wy o tym myślicie?
Podyskutować z Grzegorzem można na forum portalu nartorolki.pl, w wątku poświęconym imprezie.