- Bardzo proszę zdecydowanych na wielkie nocne skikowanie o przesłanie na mój adres ( Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. ) zgłoszenia - mówi Jerzy Buczkowski, zwany też Jodyną - organizator Road to Hell. To ułatwi mi zorganizowanie właściwej liczby asystentów na rowerach, druk dyplomów i nadruki na pamiątkowych koszulkach.
Impreza startuje o 22 czerwca o godzinie 23:00 z parkingu na Westerplatte, przy wjeździe pierwszy parking po prawej stronie od morza. - O godzinie 21:00 sprzed budynku Poczty przy Dworcu Głównym w Gdańsku odbierzemy pierwszą grupę chętnych, także tych z rowerami. Jeśli będzie potrzeba bus obróci jeszcze raz - informuje Jerzy Buczkowski.
Uczestnicy przejazdu powrócą z Helu pociągiem lub statkiem. Udział w imprezie na własną odpowiedzialność. Zabezpieczenie stanowić będzie bus klubu Katownia i najprawdopodobniej quad. Zaplanowane są cztery postoje. Koniecznie trzeba zabrać: kask, lampę czołową i czerwoną na tył, odblaśniki, kamizelkę odblaskową na noc, dużo picia, doładowanie energetyczne, zapasowe kompletne kółko, klucz do wymiany koła.
- Polecam ubranie na zmianę, coś lekkiego od deszczu, nad ranem morze być chłodno! Picie i akcesoria najlepiej przekazać asystentowi, w drodze najłatwiej, bo bez zatrzymywania pije się z camela w lekkim plecaczku. Potrzeba około 5-6 litrów, jak zabraknie to po drodze są stacje benzynowe. Upadłych na Hel dowiezie bus. Impreza wygląda trochę extremalnie, ale skoro dał radę prawie 60 letni Jodyna to i ty masz szansę - zachęca organizator.
- Przypominamy, że przejazd to nie wyścig, uczestnicy zmagają się głównie ze sobą, każdy jedzie w swoim tempie. - Nie należy się podpalać, bo na końcu czeka rzeźnia - ostrzega Jodyna.
Kto się wybiera od nas z forum? Zaznaczajcie swój udział lub to, że go rozważacie, w kalendarzu.