Robert Faron - po 6 miesiącach treningu wygrałem Puchar Polski (WYWIAD)

opublikowano: 20 lipca 2014 autor: Redakcja
Rozmowa z amatorem, który po zaledwie 6 miesiącach treningu na nartorolkach w 2011 roku wygrał Puchar Polski rywalizując z wyczynowcami. Sukces powtórzył też rok później. O pasjach sportowych, treningu i dalszych planach opowiada Michałowi Rolskiemu - naczelnemu portalu.

Robert Faron

Robert Faron

Urodzony w 1974 roku. W szkole podstawowej uprawiał biegi narciarskie. Później pochłonęła go piłka nożna. W wieku 35 lat powrócił do sportów wytrzymałościowych od razu trafiając do czołówki Polski w dyscyplinach, które zaczął uprawiać. Regularnie zajmuje wysokie lokaty w biegach masowych na nartach, dwukrotnie zwyciężał w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski na nartorolkach w 2011 i 2012 roku. Mistrz Świata w Nordic Walking Hill z 2014 roku. Należy do ścisłej czołówki kraju w długodystansowych biegach górskich.

Michał Rolski: Od czego zaczęła się twoja przygoda z nartorolkami?
Robert Faron: Po latach miałem przesyt piłki nożnej. Chciałem się przestawić na biegi narciarskie. W wieku 35 lat (w chwili rozmowy Robert ma 40 lat - przyp. red.) w lecie zacząłem trening z myślą o sezonie zimowym. Zacząłem robić imitacje na nartorolkach. Na bazie tego przygotowania, które na dobrą sprawę trwało do trzech miesięcy, wystartowałem na nartach w dwóch biegach masowych rozgrywanych techniką dowolną. Byłem zaskoczony wynikami, które osiągnąłem. W Biegu Hetmańskim zająłem 4 miejsce, w Biegu Piastów na 50 km wskoczyłem do pierwszej dziesiątki. Byłem trzeci z Polaków. To wszystko właśnie na bazie przygotowań na nartorolkach.

Zachęciło Cię to do dalszego treningu?
W następnym sezonie zacząłem już solidniej trenować.

Kiedy zadebiutowałeś w zawodach na nartorolkach?
Mój pierwszy start w 2011 roku w zawodach zaliczanych do Pucharu Polski to był także mój debiut na nartorolkach. To było w Mistrzostwach Karkonoszy - podbieg na Górę Szybowcową. Nie wygrałem, nie pamiętam już nawet miejsca, które zająłem, ale dobrze wspominam ten bieg.

Jak to się stało, że po tak krótkim okresie przygotowań na nartorolkach zdecydowałeś się od razu na start w Pucharze Polski?
Wszystko zaczyna się od treningu. Wkręcasz się przez to w mocniejsze akcenty. Szukasz szybkości, większego rozwoju. Ja nie miałem takiego elementu porównawczego, bo w mojej miejscowości sam zacząłem uprawiać nartorolki. Zaczęli nawet na mnie patrzeć jak na jakiegoś dzikiego chłopa. Pilnowałem treningu i efekty przychodziły. Widziałem to na sprawdzianach, które robiłem sobie co tydzień. Zacząłem więc się rozglądać za jakimiś zawodami, żeby się popróbować z lepszymi.

Żeby wystartować w Pucharze Polski na nartorolkach trzeba było mieć licencję zawodniczą. Powołałem więc sekcję biegową w moim klubie uczniowskim UKS Watra Kamienica i dzięki temu uzyskałem licencję zawodniczą PZN indywidualną, jak i klubową. Wystartowałem jako jedyny zawodnik z mojego klubu, gdyż młodzieży nie udało mi się wciągnąć.

Robert Faron - Mistrzostwa Jeleniej Góry 2012 Twój pierwszy sezon startów i od razu wygrałeś Puchar Polski 2011.
Wszystko układało się po mojej myśli. Gromadziłem punkty w poszczególnych zawodach, w których zajmowałem czołowe miejsca. W drugim tygodniu tego touru (zawody odbywały się przez kilka tygodni co weekend - przyp. red.) w Tomaszowie Lubelskim wygrałem sprint. Z pięciu startów do klasyfikacji brane były cztery najlepsze wyniki. Uzbierałem najwięcej punktów i wygrałem. Trochę też dlatego, że jeździłem na wszystkie te zawody.

Jak dużo trenowałeś w tym czasie?
Dużo. Tygodniowo wypadało mi nawet z 400 km na nartorolkach. Czasami jednego dnia robiłem 70-80 km. Najdłuższe wybiegania trwały do 3 godzin, a średnio trening trwał 2 godziny. Jeśli wypadały podbiegi, trening był krótszy, ale bardziej intensywny. Oprócz nartorolek siłownia. Mam w domu atlasik i ćwiczę na nim wszystkie mięśnie. Mam też trenażer narciarski, ćwiczę na nim pchanie, naprzemianstronne ruchy. Robię też imitację z kijkami. Oprócz ćwiczeń fizycznych dochodzi sauna - najmniej 2 razy w tygodniu i pływanie raz w tygodniu do pół godziny, żeby nie wyziębiać organizmu. Także ćwiczenia rozciągające, stabilizacyjne i równoważne.

Które z zawodów na nartorolkach zapadły ci najbardziej w pamięci?
To było w Krynicy-Zdrój we wrześniu 2011 roku na Mistrzostwach Polski na nartorolkach na długim dystansie (37 km - przyp. red.). Wystartowaliśmy, a ja biegnę z czołówką. Tam same znane nazwiska: Jasiu Antolec, Maciej Staręga, Mariusz Michałek. I co, Faronek się trzyma tej grupki - byłem zaskoczony. Biegliśmy grupką, współpracowaliśmy, zmienialiśmy się na prowadzeniu. Na jednym odcinku był ostry zjazd zakończony ostrym zakrętem. Tam nawet Mariusz Dziadkowiec-Michoń ściągnął nartorolki i zszedł na butach - stracił tam dużo czasu. Bałem się tego zjazdu, jechałem ostrożnie, asekuracyjnie. A za chwilę za mną czołówka zawodników. Śmignęli i pojechali rozpędzeni. Goniłem ich długo. Dopadłem ich, ale straciłem przy tym dużo sił. Ostatecznie byłem 8. ze stratą 8 sekund do zwycięzcy, ale udało mi się wygrać z Jasiem Antolcem. To w sumie było po kilku miesiącach trenowania.

Masz gdzie biegać na nartorolkach?
Mam taką fajną pętelkę, tam samochody co prawda jeżdżą, ale już się do mnie przyzwyczaili. Gdy robię podbiegi nie mam komfortu, żeby ktoś mnie zwoził na dół. Odpinam więc nartorolki, biorę je do rąk i na dół sobie truchtam.

Robert Faron - Mistrzostwa Karkonoszy Myślałeś o startach za granicą? Choćby w Pucharze Świata na nartorolkach?
Niestety mój klub, którego jestem założycielem, nie dostał żadnych dotacji. Wielkie pieniądze dają u nas na piłkarzy, choć nie ma tam rozwoju, czy postępów. Udział w zawodach zagraniczynych wiąże się z kosztami dojazdu, zakwaterowania w hotelu. Potrzebowałbym też znacznie lepszego sprzętu. Nie potrafię też określić, czy miałbym szanse na sukcesy. Na pewno w dłuższych biegach. W sprintach już w tym wieku to nie.

Dlaczego nie startowałeś w PP na nartorolkach w 2013 roku?
Teraz pochłonęły mnie biegi górskie i w tym się spełniam. Muszę myśleć też o rodzinie. Za pierwszy wygrany puchar w 2011 roku dostałem w nagrodę parę nartorolek Rollspeed. W kolejnym roku za zwycięstwo dostałem tylko puchar. Mam czwórkę dzieci. Moje treningi i starty kosztują, a rodzinę utrzymać trzeba.

Na trening poświęcasz dużo czasu, jak to godzisz z życiem rodzinnym?
Trening wypełnia cały mój czas i całe myślenie. Ale mam dużo frajdy, jeśli uda mi się wyjść gdzieś z dziećmi. Na spacer, rowery, czy łyżworolki. Staram się też zabierać rodzinę ze sobą na zawody. Dużą zaletą jest to, że pracuję w szkole (jako nauczyciel W-F w gimnazjum - przyp. red.). Do szkoły wpadam na te 4-5 godzin. Do południa i po południu jestem w domu. Czasami wypadają mi nawet dwa treningi dziennie, ale jestem jednak na co dzień z dziećmi.

Co ci sprawia największą frajdę, nartorolki, narty biegowe, czy biegi górskie?
Wszystko. Lubię generalnie uczestniczyć w rywalizacji, gdy jest element zaciętości, walka o stawkę, system punktowy. Wciągam się w to. Na początku najwięcej fascynowały mnie nartorolki. Później przyszła zima, to był czas na narty. Biegóweczki towarzyszą mi od zawsze. To jest taki powrót do dzieciństwa, do natury w zimie. Na pewno nie zostawię ich zimą, będą ze mną do końca życia. Trudno mi się tak jednoznacznie zdeklarować, co ja najbardziej lubię robić.

Robert Faron Jakie są twoim zdaniem największe zalety nartorolek?
W Polsce nie mamy łatwego dostępu do śniegu. Są doskonałą formą przygotowania do zimy. Jest to też forma ruchu, w którym odciążamy wszystkie stawy: skokowe, kolanowe, biodrowe, a przede wszystkim kręgosłup. Z nartorolek mogą płynąć tylko korzyści zdrowotne.

Jak należy trenować, żeby mieć takie sukcesy na nartorolkach?
Treningi trzeba urozmaicać. Muszą być i tempowe, i interwałowe, rytmy. Trzeba zrobić solidną bazę - objętość, w tym wypadku z wyjeżdżeniem. W objętości trzeba przeplatać akcenty na wyższych tętnach, np. robiąc treningi interwałowe, czy tempowe zwiększając z czasem liczbę akcentów. Nie należy zapominać też o podtrzymaniu cały czas wytrzymałości tlenowej. Oprócz tego wzmacniamy całą posturę. Od nóg począwszy. Korpus, to ma być skała. Mięśnie przyżebrowe, brzucha: skośne, prosty i poprzeczny. Do tego dochodzi tylna partia gorsetu: mięśnie lędźwiowe, grzbietowe, jak również międzyłopatkowe. Także dużo pchania na nartorolkach, trenażer, czy gumy. Ważna jest też równowaga, musimy to ćwiczyć, dlatego trzeba robić ćwiczenia równoważne.

Myślisz o powrocie do rywalizacji na nartorolkach?
Nie wykluczam.

Dziękuję za tę pouczającą rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
Dziękuję również i pozdrawiam czytelników nartorolki.pl.

zaktualizowano poniedziałek, 21 lipca 2014 10:30
Oceń artykuł
(2 głosów)
Napisz komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Jeśli jeszcze nie masz konta w serwisie, a interesujesz się nartorolkami, dołącz do nas!

busy

Newsletter

Informacje o nartorolkach na twój e-mail, wygodnie i bezpłatnie.
Akceptuję regulamin biuletynu
Biuletyn nartorolki.pl to cenne źródło wiedzy o nartorolkach, rolkach terenowych i nordic blading.