Po udziale w 10. edycji Alliansloppet w sierpniu 2017 spisaliśmy nasze obserwacje dotyczące organizacji szwedzkiego biegu na nartorolkach cieszącego się największą frekwencją na świecie. Publikujemy też wskazówki, które mamy nadzieję ułatwią zawodnikom z Polski udział w kolejnych latach.
Alliansloppet to przede wszystkim maraton nartorolkowy na dystansie 48 km odbywający się techniką klasyczną. Ten bieg przyciąga tłumy amatorów, jak też zawodowców. To jedyne zawody na nartorolkach na świecie, które należą do narciarskiej ligii maratonów narciarskich Euroloppet. Są też jednym z etapów międzynarodowego cyklu nartorolkowych biegów długodystansowych World Classic Tour od początku organizacji serialu w 2016 roku.
Impreza odbywa się w Szwecji w miasteczku Trollhättan liczącym około 45 tysięcy mieszkańców, w odległości godziny jazdy samochodem na północ od Goteborga. Fanom motoryzacji miejsce to kojarzy się zapewne z fabrykami Saaba. Ci, którzy je odwiedzili, wspominać będą raczej urokliwą sieć kanałów oraz skalnych wzniesień i żlebów.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Biegi i dystanse
Głównym dniem zawodów jest sobota. Wówczas odbywają się biegi techniką klasyczną. Rywalizacja prowadzona jest na pętli 16 km. Biegi podzielone są na konkurencje „Motion”, w której udział biorą tylko amatorzy lub „Tävling” dla profesjonalistów. Startują one o różnym czasie w odstępie kilku godzin. Zgodnie z kryteriami przyjmowania zapisów w biegu otwartym może startować każdy, a w biegu dla profesjonalistów tylko członkowie klubów sportowych. Nikt jednak nie sprawdza, czy wpisany przy zapisach klub istnieje i czy faktycznie zawodnik jest jego członkiem.
W klasie otwartej zawodnicy mogą wybrać dystans wyścigu: 16 km, 32 km lub 48 km. Zdecydowana większość decyduje się na najdłuższy bieg. Najmniej startujących pokonuje dwa okrążenia trasy. Zawody, w których startuje elita, odbywają się tylko na dystansie 48 km. Jak pokazują statystyki, to właśnie w tym biegu frekwencja jest największa.
Zaletą udziału w zawodach dla amatorów jest możliwość ukończenia ich jeszcze przed wyścigiem elity i obserwowania zmagań najlepszych. To rzadka okazja, by z odległości kilku metrów przyglądnąć się gwiazdom sportu znanym dotąd z telewizji. W biegu otwartym masz też szansę na lepszą pozycję. Czołowi Polscy biegacze narciarscy – ambitni amatorzy – mają realne szanse wygrywać ten bieg.
Z drugiej strony udział w zawodach dla profesjonalistów pozwoli każdemu porównać do najlepszych swój wynik uzyskany dokładnie przy takich samych warunkach (temperatura, wiatr, opady).
Uczestnicy
W obu klasach – otwartej i profi – rywalizują osoby o szerokim przekroju zaawansowania sportowego i znajomości techniki narciarskiej. W rywalizacji udział biorą głównie mężczyźni. Dla przykładu w biegu otwartym na 48 km w 2017 roku panie stanowiły zaledwie 5%. Lepiej jest na krótszych dystansach. W biegu na 16 km kobiety to ⅓ uczestników. W 2017 roku ogólnie płeć piękna stanowiła 13,5% wszystkich startujących.
W każdej klasie widzieliśmy uczestników początkujących, zwłaszcza kłuło to w oczy podczas biegu elity, gdy w dalekiej odległości za czołówką ciągnęły się osoby, często w sile wieku, które niewiele wiedzą o technice narciarskiej i treningu sportowym, ale spełniają swoje marzenia udziału w tej samej konkurencji, co ich sportowi idole. Czy faktycznie są członkami klubów sportowych, czy raczej wpisali je by mieć możliwość udziału w biegu?
Generalnie jeśli chodzi o amatorów, to spodziewaliśmy się wyższego poziomu sportowego. Zabawa odbywa się przecież w Skandynawii, kolebce narciarstwa, a większość uczestników to Szwedzi i Norwedzy. Widzimy jednak, że polscy ambitni amatorzy nie mają się czego wstydzić, mają mocne podstawy, by zdobywać w klasie otwartej Alliansloppet wysokie pozycje, a nawet wygrywać ten bieg. To bardzo budujące. Choć narzekamy, że Polacy nie liczą się na świecie, wyraźnie mogą mieć poważne sukcesy w amatorskich wyścigach.
Najważniejsza elita
Pomimo, że większość startujących w szwedzkich zawodach to amatorzy przyjeżdżający na wyścig z różnych części świata, to podczas Alliansloppet najważniejsza jest rywalizacja elity. Na zawody ściągają czołowi zawodnicy biegów narciarskich, zwłaszcza ci specjalizujący się w biegach na długich dystansach. To oni przyciągają uwagę mediów i sponsorów. Ich bieg jest też najważniejszy. Wielu kibiców opuszcza swoje miejsca przy trasie zaraz po przebiegnięciu czołówki, gdyż przyszli obserwować tylko idoli i nie interesują ich pozostali.
Dekoracje na koniec zawodów odbywają się wyłącznie dla konkurencji, w której uczestniczyła czołówka gwiazd. Zwycięzcy biegu dla amatorów muszą zadowolić się jedynie satysfakcją i dumą z dobrych pozycji na liście wyników.
Trasa – ukształtowanie terenu i asfalt
Wyścig odbywa się na pętli o długości 16 km. Trasa w większości prowadzi przez wioski na północny-wschód od miasta. Profil jest zróżnicowany. Start do biegu zlokalizowany jest na moście Oskarsbron.
Pierwsze pół kilometra to stosunkowo stromy – dwu etapowy podbieg. Zaraz po nim na pierwszych kilometrach występują trzy zjazdy. Pierwszy łagodny, kolejne dwa o większym nachyleniu, w tym jeden z zakrętem w środku długości. Na szczęście zjazdy są proste do pokonania i bezpieczne, krótkie oraz kończą się wypłaszczeniem bądź przeciwstokiem. W dalszej części trasy czeka nas jeszcze kilka krótkich podbiegów i łagodnych zjazdów pozwalających odpocząć od pchania. Mówiąc ogólnie, pierwsza połowa pętli jest bardziej wymagająca, ze względu na podbiegi, druga raczej płaska.
Bieg odbywa się w większości po jezdniach. Ruch na trasie, którą się poruszamy, jest wstrzymany dla samochodów. Skrzyżowania są bardzo dobrze zabezpieczone przez ekipę organizatora. Są jednak wyjątki, gdy na ważniejszych z punktu widzenia komunikacyjnego arteriach zawodnicy biegną w ruchu ulicznym. Tu, jeśli to możliwe, należy poruszać się poboczem. Na szczęście kierowcy w Szwecji są zdyscyplinowani i starają się nie przeszkadzać uczestnikom biegu.
Na niektórych odcinkach nartorolkarze kierowani są na ścieżki rowerowe lub chodniki. Tam bywa wąsko, miejsca starczy co najwyżej dla dwóch zawodników biegnących obok siebie. Pewną niedogodnością są ronda, przez które przejeżdżamy kilka razy na każdej pętli. Trzeba uważać, by nie najechać na kostkę od wewnętrznej strony okrężnego skrzyżowania. Wymagają one zwolnienia i ostrożności na zakrętach.
Stan asfaltu na drogach jest różny. Nie ma dziur, ale miejscami bywa mocno spękany. Trzeba uważać, żeby w taką szczelinę nie wpadł grot kija. Niemal na całej długości trasy asfalt jest gładki, ale chropowaty. Spowalnia to jazdę i na dłuższą metę jest to niekomfortowe. Warto poruszać się poboczami, na wielu odcinkach są wykonane z gładkiego asfaltu, a jazda po nich jest szybsza i kosztuje mniej energii.
Sprzęt
W opisie zasad Alliansloppet organizator wiele uwagi poświęca na przedstawienie dozwolonego sprzętu. Generalna zasada jest taka, że zawodnicy startują na kołach treningowych o średniej prędkości (tzw. dwójki). Stworzony został nawet katalog wymieniający modele nartorolek bardziej znanych marek, które są akceptowane. Wszystkie mają koła gumowe, z wyjątkiem jednego modelu Elpex o czerwonych, poliuretanowych kołach.
W biegu elity zawodnicy rozstawieni na pierwszych 200 miejscach otrzymują na czas startu jednakowe nartorolki. Od dwóch lat sprzęt dostarcza szwedzka firma Skigo.
Choć zapowiadane są kontrole sprzętu przez wyłapywanie na trasie jadących wyraźnie szybciej od innych, jest to najprawdopodobniej tylko straszenie. Nie widzieliśmy kontrolerów, widzieliśmy za to wielu uczestników jadących na szybkich kołach (jedynkach). Cała czołówka biegu amatorskiego jechała na kołach czarnych, ale za to szybkich, regulaminowo zakazanych. Także sprzęt dozwolony regulaminem – czerwone koła Elpex – są o klasę szybsze od typowych gumowych dwójek. Zawodnicy korzystający z nartorolek Elpexa mieli duże fory.
Wygląda na to, że organizatorzy zapewniając wyrównaną rywalizację elicie biegnącej na jednakowych nartorolkach, nie zwracają już uwagi na rywalizację amatorów. Może liczą na uczciwość zawodników. Niestety widać, że nawet w Skandynawii, gdy chodzi o rywalizację, nie ma co liczyć na uczciwe podejście zawodników. Kto chce wziąć udział w biegu zgodnie z zasadami, z góry skazany jest na gorsze warunki jazdy, niż nieuczciwi konkurenci.
W Alliansloppet obowiązują też limity na długość kijów. Przy starcie i mecie są miarki, gdzie można zmierzyć sobie długość kijów i porównać z tabelą. Dozwolony rozmiar jest teoretycznie zgodny z wytycznymi FIS określającymi maksymalną długość kijów do techniki klasycznej na 83% wysokości ciała plus 5 cm. Długość liczona jest od końca grotu do miejsca wpięcia paska w uchwyt. Niestety Allainsloppet w swoich materiałach informuje, że dozwolone są kije o długości 83% wzrostu zawodnika zapominając o dodatkowych 5 cm. Faktycznie długości kijów jednak nikt nie sprawdzał.
Wymiana kijów
Na trasie zawodów w dwóch miejscach – w okolicach końców podbiegów na początku i w połowie pętli – znajdują się przygotowane przez organizatora punkty wymiany kijów. Można pozostawić uszkodzony i pożyczyć sprawny. Natomiast elicie towarzyszą elektryczne pojazdy wiozące na drzwiach kije o różnej długości.
Biuro zawodów i wioska zawodnicza
Wioska zawodnicza jak na tak dużą imprezę jest stosunkowo skromna. Jeden większy namiot, w którym znajduje się biuro zawodów, a w nim kilka osób do wydawania numerów startowych. W Szwecji nie spotkaliśmy nikogo, kto by nie mówił po angielsku. Od rolnika pracującego na polu zapytanego o drogę, po wszystkie osoby zaangażowane przy organizacji zawodów. Dlatego kontakty z pracownikami biura zawodów, obsługą biegu, czy innymi uczestnikami, dla znających język są bezproblemowe.
Duża impreza ściągająca miłośników małych kółek z całego świata powinna być łakomym kąskiem dla firm z branży do prezentacji i sprzedaży swoich towarów. Niestety pod tym względem spotkało nas rozczarowanie. W namiocie przy biurze zawodów oprócz stoiska z odżywkami główną atrakcją był ergometr narciarski Skierg – reklama lokalnego klubu fitness. W okolicach mety dosłownie kilka namiotów z nieciekawym i biednym asortymentem.
W wiosce zawodniczej zlokalizowana była też jedna trybuna naprzeciwko mety wyścigu, rząd przenośnych toalet, plac zabaw dla dzieci i bufet.
Pakiet startowy i usługi dla startujących
Opłata startowa za udział w Alliansloppet jest wysoka. W zależności od dystansu i terminu dokonania opłaty należy zapłacić od 400 do 750 SEK (180 – 350 zł). W zamian nie otrzymujemy wiele. W pakiecie startowym znajdujemy dwa papierowe numery (na pierś i plecy), zwrotny chip i kilka ulotek. Do tego firmowy bidon Alliansloppet. To wszystko.
Na punktach żywieniowych, które są dwa – jeden przy rozpoczęciu pętli, drugi na trasie – dostępne są tylko napoje – woda lub izotonik. Na mecie te same płyny, a do jedzenia jeden rodzaj herbatników. Na szczęście nikt tego nie limituje. Każdy kończący wyścig otrzymuje też pamiątkowy medal, prosty kawałek blaszki z wygrawerowanym logo imprezy. Jeśli chcesz się posilić, można skorzystać z płatnego baru.
Nie wszędzie jest jak w Polsce, gdzie każdy organizator występuje w roli gospodarza podejmującego gości i zgodnie z maksymą „zastaw się a postaw się” czuje się w obowiązku ugoszczenia przyjeżdżających zawodników. Ci natomiast nie przybywają tylko po koszulkę, czy kiełbasę po zawodach, lecz by wziąć udział w rywalizacji sportowej. W Alliansloppet otrzymujemy doskonale zorganizowany wyścig, czego chcieć więcej?
Biegi klasykiem to nie wszystko
Alliansloppet kojarzy się wszystkim głównie z maratonem techniką klasyczną. Ten bieg przyciąga prawdziwe tłumy. Jednak w ramach imprezy w przeddzień odbywają się jeszcze dwa inne nartorolkowe biegi. Pierwszy to sprinty łyżwą na dystansie 150 m. Warto przyjść i zobaczyć światową czołówkę Pucharu Świata FIS na nartorolkach biorącą udział w tej egzotycznej dla Polaków, ale niezwykle widowiskowej rywalizacji. Impreza jest otwarta dla wszystkich, kto odważny, może wystartować.
Tego samego dnia odbywa się też krótki uphill techniką łyżwową. Uczestnicy pokonują dystans 1500 m i przewyższenie kilkudziesięciu metrów. Startują spod mostu Oscarsbron z poziomu rzeki, wbiegają na most, a wyścig kończy się na końcu podbiegu – tego samego, z którym na pierwszych metrach mierzą się uczestnicy biegów techniką klasyczną.
Piątkowe biegi są kameralne. Bierze w nich udział niewielu zawodników, a jeszcze mniejsza liczba kibiców przygląda się rywalizacji.
Dojazd, zakwaterowanie i pobyt w Szwecji
Do Trollhättan z Polski można wybrać się samochodem lub samolotem. Odległość z Warszawy przez Kopenhagę to 1400 km. Mniej zmęczymy się podróżując samolotem. Lot trwa godzinę i dwadzieścia minut. W 2017 roku kupując w lipcu bilety z Warszawy do Goteborga i z powrotem płaciliśmy 250 zł. Problemem są ograniczenia bagażu. Za kwotę około 200 zł w jedną stronę można dokupić jednak duży bagaż sportowy, gdzie zmieszczą się kije i nartorolki. Szczególnie opłacalna jest podróż w grupie, wówczas do bagażu rejestrowanego można wspólnie spakować sprzęt i podzielić się kosztami.
W Szwecji można zakwaterować się w samym Trollhättan, także na campingach zlokalizowanych blisko trasy zawodów. My wynajęliśmy świetnie wyposażony domek z kuchnią i czterema sypialniami w odległości 60 km od Goteborga i 40 km od miejsca zawodów. Koszt trzech noclegów przy ośmioosobowej grupie wyniósł około 250 zł na głowę. Taka forma wymaga jednak wynajęcia samochodu na cały czas pobytu.
Szwecja dla Polaków jest droga. Ceny żywności są dwa- i więcej razy droższe niż u nas. Kto ma taką możliwość, może zabrać część jedzenia z kraju.
Więcej informacji o Alliansloppet znajdziesz na stronie www.alliansloppet.se. Galerię z zawodów i wyjazdu w sierpniu 2017 roku polskiej ekipy na Alliansloppet zamieściliśmy w tym albumie na facebookowym profilu natorolki.pl.