14 września 2014 po czeskiej stronie Karkonoszy odbył się uphill, czyli bieg pod górę na dystansie ponad 10 km. Meta wyścigu, zaliczanego do Slivini Cup, mieściła się na granicy z Polską, na Przełęczy Karkonoskiej. Wrażeniami z udziału dzielą się z nami: piąty na mecie i drugi z Polaków w wyścigu techniką łyżwową – Darek Mazurkiewicz, oraz jedyna polska zawodniczka biegnąca techniką klasyczną – Agnieszka Wanżewicz-Uznańska.
Darek Mazurkiewicz:
Niedziela 6 rano i wyjazd do Szpindlerowego Młyna na zawody. Podczas drogi trochę deszczu i obawy, że kolejne zawody z deszczem, na szczęście na miejscu okazało się że pogoda się poprawiła i tylko jest mokro, ale nie leci z góry (za to z dołu tak).
Parking zawodów, a tam kilkadziesiąt samochodów z zawodnikami – witamy w Czechach. Odebranie numerów, szybka rozgrzewka i czekamy na start. Najpierw klasyk. To najliczniejsza kategoria, około 70 zawodników, a wśród nich Kateřina Smutná, uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Soczi oraz Vancouver.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Kolejne moje zdziwienie i spora różnica między krajami, zawody odbywają się na głównej drodze bez zamykania ruchu. Widziałem tylko jednego policjanta, który stał sobie na poboczu. Uczestnicy ruchu bardzo uważni i wyrozumiali dla sportowców rolkowych, a że było nas trochę (prawie setka), to też zamieszanie na drodze spore.
Klasyk wystartował o 10.10. Był „ogień”, bo to najmocniejsza i najliczniejsza grupa, a patrząc na czasy końcowe grupa z zawodowcami. 5 minut po nich startują nartorolki łyżwą oraz koledzy na rolkach do jazdy szybkiej z kijami – grupa około 20 osób.
Trasa ma 10,5 km. Początek dość łagodny, ale z tendencją do wzrostu kąta nachylenia podbiegu. Ponieważ przed zawodami padał deszcz, trasa śliska, więc znów ręce i raz jeszcze ręce. Po kilku kilometrach dogoniliśmy słabszych z grupy biegnącej klasykiem i był trochę problem z wyprzedzaniem. Na szczęście nie było za dużego ryzyka związanego z ruchem samochodów. Końcówka podbiegu wysoko w górach, trochę mgły, ale widok w dół super.
Bieg oceniam na dobrą piątkę, fajne zawody zorganizowane niskim kosztem. Znów Czesi pokazali, że można zrobić udane zawody bez wielkiej organizacji. Za rok jak zdrowie pozwoli, jedziemy znów.
Najlepszy wśród Polaków w biegu techniką dowolną był Arkadiusz Ogorzałek, który zajął 3 miejsce. Wygrał często widziany na polskich trasach Vít Černý. Renata Sujak zdobyła srebro wśród pań. W technice klasycznej wygrał Daniel Máka. Jedyną reprezentantką Polski była Agnieszka Wanżewicz-Uznańska, która zajęła 59. miejsce open i 14. wśród kobiet.
Agnieszka Wanżewicz-Uznańska:
Imprezę będziemy wspominać jako bardzo udaną, a trasę, która liczyła dokładnie 10,6 km, bardzo wymagającą!
Start na dole w mieście bez zamykania ruchu pojazdów. Panowała bardzo duża kultura i zrozumienie po stronie kierowców. Pierwszy wyruszył „klasyk” i ku naszemu zdziwieniu to była najliczniejsza grupa, bo aż ponad 80 zawodników! Po 10 minutach „łyżwa”.
W Czechach mało widać amatorów. Byli to przede wszystkim zawodnicy klubowi. W imprezie wystartowała Katerina Smutna, która pokazała klasę w biegu klasykiem. Czołowi zawodnicy klasykiem zrobili lepszy czas od czołowych łyżwą!
Wracając do trasy. Były to długie, mocne podejścia. Serpentyny, które prowadziły nas na szczyt Karkonoszy. Ekipa polskich uczestników nie znała trasy, także liczyliśmy na wyczucie co do jej zakończenia. Większość z nas nie trafiła z momentem przyspieszenia do mety, by powalczyć o lepszą lokatę, ale zostały niezapomniane wrażenia.
Zaraz po wbiegnięciu ostatniego zawodnika odbyła się dekoracja. Z uwagi, że brak było amatorów pośród Czechów, wszystko odbywało się błyskawicznie.
Jeden minus imprezy to brak transportu na dół, by móc się przebrać. Poprosiliśmy przejezdnych Polaków – turystów o podwiezienie do aut, by ponownie wjechać po resztę ekipy. Ten fakt spowodował, że większej części dekoracji nie widzieliśmy. Na podium stanęli: Arkadiusz Ogorzałek (łyżwa) 3. miejsce i Renata Sujak (łyżwa) 2. miejsce.
Po ekspresowej dekoracji Czesi jakby uciekli. Nie było klimatu rozmów, dzielenia się wrażeniami. Dla Czechów te zawody to tak jakby pewien etap treningu, który po prostu musiał się odbyć. My jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że po zawodach jeszcze coś się dzieje. A tam nic. Tak więc polska ekipa udała się do schroniska na obiad, by tradycji spotkań stało się zadość.
Reasumując: było ok! I każdy z nas wyjechał bardzo zadowolony z uwagi na to, że pokonaliśmy wielką górę. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że był to cięższy bieg niż ostatni uphill w Dusznikach Zdroju, dużo cięższy!
Pełne wyniki we wszystkich katergoriach w załącznikach pod artykułem.
Wyniki open CT
Wyniki open FT i inline skate
Wyniki open – pompowane koła
Aha i jeszcze odnośnie obserwacji Agnieszki, że głównie startowano klasykiem. To był bieg w ramach Slivini Skiroll Classics, pucharu składającego się z 4 biegów klasykiem. W tych biegach klasyk jest najważniejszy. W ostatnią niedzielę dopuszczano do startu też łyżwą w biegu towarzyszącym. W niektórych edycjach nie dopuszczają w ogóle łyżwiarzy.