nartorolki.pl > Imprezy > Relacje > Krew, pot i … uśmiech. Skikome na Kaszebe 2014

Krew, pot i … uśmiech. Skikome na Kaszebe 2014

Krew, pot i … uśmiech. Skikome na Kaszebe 2014

Malownicze kaszubskie krajobrazy, słońce, wiatr i grad, 60 km pod górę i w dół, 13 śmiałków na rolkach terenowych oraz 6 godzin na trasie – tak w wielkim skrócie można opisać tegoroczne „Skikome na Kaszebe”.

Jerzy Jodyna Buczkowski, pomysłodawca i organizator największych rajdów na rolkach terenowych w Polsce, tym razem wybrał kaszubskie wzgórza morenowe na teren zmagań miłośników czterech pompowanych kół. Poprzednie dwie edycje eskapady odbywały się w nocy na blisko dwa razy dłuższej trasie Westerplatte – Hel i były imprezą towarzyską dla garstki twardzieli. Krótsza trasa przyciągnęła więcej chętnych i choć nie wszyscy zapisani przyjechali do Pucka, to ostatecznie na starcie stanęło 13 uczestników z całej Polski: Jerzy Jodyna, Andrzej, Jurek i Krzysiek z Gdańska, Aleksander i Radek z Łodzi, Marek i Natan z Zabagna, Maciej z Poznania, Michał z Warszawy, Dariusz z Olsztyna, Marcin z Władysławowa i Michał z Wrocławia.

Skikome na Kaszebe 2014

Sobotni poranek 21 czerwca 2014 był pochmurny, chłodny i bardzo wietrzny. Odprawa przed trasą odbyła się w puckim porcie, gdzie Jodyna przekazał najważniejsze wskazówki, a uczestnicy czynili ostatnie przygotowania do drogi. O godzinie 9.20 Lech zatrąbił w róg dając sygnał do startu i pierwszy etap poprowadziła Basia z gdańskiego klubu „Katownia” poruszająca się na handbike. W tym miejscu należy wspomnieć też o pozostałych rowerzystach z klubu, którzy towarzyszyli uczestnikom na całej trasie, stanowiąc fachowe wsparcie i zabezpieczenie. Podziękowania należą się: Waldkowi, Joli, Natalii, Dominice, Leszkowi i Maćkowi. Oprócz ich bezpośredniego towarzystwa, uczestnicy mieli także zaplecze w postaci trzech samochodów, w których mogli zostawić napoje, ubrania na zmianę i zapasowy sprzęt.

nartorolki - sklep

Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.

Skikome na Kaszebe 2014

Trasa wyprawy prowadziła na początku po ścieżce rowerowej powstałej w miejsce starej linii kolejowej, malowniczo położonej wśród ukwieconych pól i łąk. Niestety podziwianie kaszubskich krajobrazów zostało przerwane po 20 minutach od startu, gdy niebo zasnuły ciężkie chmury, a na grupę spadł grad. Na pierwszym postoju trzeba było więc wykręcać skarpetki, za to później już nie padało.

Druga część trasy prowadziła lokalnymi drogami asfaltowymi, ale ruch na nich był niewielki, więc uczestnicy mogli czuć się bezpiecznie. Jedynie przejazd przez rondo w Krokowej, największej miejscowości na trasie, wymagał zwiększonej uwagi. Tu też nasza dzielna grupa wzbudziła największe zainteresowanie kierowców i przechodniów.

Skikome na Kaszebe 2014

Przeważała nawierzchnia asfaltowa, choć przydały się również gumowe stopki zabezpieczające groty kijów, bo szlak prowadził też rowerowymi ścieżkami wyłożonymi kostką. Jak przyznali uczestnicy, pompowane koła były najlepszym wyborem na większą część trasy.

Organizator podzielił dystans na trzy odcinki, każdy o długości około 20 km i wyznaczył sześć punktów dłuższego lub krótszego postoju. Podczas przerw można było odpocząć, napić się, dopompować koła i podzielić się wrażeniami. Najtrudniejszym fragmentem okazał się długi i stromy zjazd z zakrętami, na którym zdarzyły się wywrotki i niestety polała się krew. Ostrożniejsi uczestnicy oraz ci na sprzęcie bez hamulców bezpiecznie pokonali zjazd przytrzymując się rowerów.

Skikome na Kaszebe 2014

Połowa biorących udział w rajdzie wystartowała na rolkach terenowych Skike, pozostali na rolkach terenowych Powerslide i Skitire, łyżworolkach z kijami, a redaktor naczelny portalu nartorolki.pl jako jedyny pokonywał trasę na nartorolkach, oczywiście również terenowych z pompowanymi kołami.

Mimo zmęczenia, każdy postój był okazją do żartów i rozmów. Także portalowi forumowicze, którzy stanowili silną reprezentację mieli okazję poznać się na żywo i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Skikome na Kaszebe 2014

Pierwszy uczestnik pojawił się na mecie przy Wieży Widokowej w Gniewinie o godz. 14.55, ostatni o godz. 15.20, czyli dokładnie po 6 godzinach od startu w Pucku. Bohaterowie z ulgą ściągali sprzęt ze zmęczonych nóg i rozciągali mięśnie. Zasłużone brawa otrzymał jedenastoletni Natan, który pierwszą część trasy pokonał na rowerze, a drugą na łyżworolkach i był najmłodszy w gronie zwycięzców. A zwycięzcą został każdy, kto zdecydował się przejechać 60 km w towarzystwie innych miłośników nordic skatingu, mierząc się ze swoimi słabościami i testując wytrzymałość. Dla większości śmiałków był to najdłuższy dystans przejechany na rolkach terenowych jednego dnia.

Skikome na Kaszebe 2014

Rajd miał również nietypowego uczestnika, który nie mógł przyjechać na Kaszuby i postanowił w tym samym czasie pokonać podobną trasę w swojej okolicy. Mariusz z Jastrzębia-Zdroju samotnie przejechał na rolkach terenowych dystans 60 km i „zaocznie” zaliczył rajd zyskując uznanie grupy jadącej razem oraz dyplom i koszulkę od szefa imprezy.

Atmosfera całej eskapady była wspaniała, wszyscy, zarówno zmagający się z wiatrem na małych kołach, jak i ekipa wspierająca na dużych, zachowali dobry nastrój, a dalsza integracja miała miejsce w lokalnej restauracji podczas obiadu. Tam organizator „Skikome na Kaszebe” wręczył dyplomy i pamiątkowe koszulki wszystkim panom, którzy przyjechali z bliska i z daleka, żeby wziąć udział we wspólnej wycieczce. Jerzy Buczkowski podziękował również członkom ekipy, którzy poświęcili całą sobotę na wsparcie i zabezpieczenie trasy. Rozlosowano także nagrody ufundowane przez Mariolę Wołowczyk z firmy Rollski, więc każdy uczestnik otrzymał prezent związany z rolkami terenowymi.

Skikome na Kaszebe 2014

Gospodarz imprezy żegnając się z gośćmi zdradził swoje pomysły na kolejne wspólne przejazdy, a my obiecaliśmy patronat i wsparcie medialne, bo takie wyjątkowe spotkania amatorów nordic skatingu mają niezwykły walor integracyjny oraz pięknie promują tę, wciąż niszową, aktywność.

Udostępnij:

5 komentarze do “Krew, pot i … uśmiech. Skikome na Kaszebe 2014

  1. Okiem organizatora. Nasz klubowy hymn zaczyna się od słów przez noc, krew i łzy, idziemy to my: Gdańska Katownia… i polała się krew. Nie ma satysfakcji bez bólu. Mnie poniosło i straciłem kontrolę na rolkami. Dobrze że tak się skończyło, mogło być gorzej, ale to nic. Daliście z siebie tyle, że mam motywacje do organizacji czegoś podobnego na przyszły rok. Trasa wydawała się umiarkowanie trudna, ale długie podjazdy wymagają żelaznej kondycji, warto trenować i przekraczać granice, tylko wtedy się sprawdzamy. Widziałem na waszych twarzach i zwątpienie i determinację, zmęczenie i uśmiech. Dobrze ze wszystko poszło zgodnie z planem a drobne obtarcia to dobra pamiątka. Andrzej! dałeś czadu, Jerzy gratuluję dałeś z siebie wszystko, widziałem to na twojej twarzy, Natan jesteś wielki!, wszystkim dziękuje za start i wspólne przeżycie tego dnia. Dziękuje EKIPIE technicznej za pomoc. Artur, Maciek, Łukasz, Natalia, Lech, Basia, Sławek wielkie dzięki. Szczególne podziękowania dla pani Marioli Wolowczyk oraz Michała Rolskiego i żony. Obolały i pokiereszowany ale szczęśliwy Jodyna

  2. Również bardzo dziękuję Jerzemu i wszystkim innym organizatorom za chęć i wysiłek organizacji tak profesjonalnie przygotowanego przejazdu. Jestem pod mocnym wrażeniem. Dlaczego nie ma takiej imprezy w W-wie? 🙂

    Z mojej strony: to najdłuższy mój dzienny przejazd na nartorolkach, rekord pobiłem o 30-40% km. Plusem takiej imprezy jest świetne towarzystwo wzajemnie się nakręcające, a do tego konkretna trasa i cel – bez tego ciężko zrobić samemu 60 km… A nie byłem pewien, czy ją ukończę 🙂

    Trasa tegoroczna wyśmienita. Jak dla mnie najlepsze były podbiegi – długie i niepozorne, a przez to zdradliwe i wymagające, uatrakcyjniające trasę. W przyszłym roku chętnie powtórzyłbym ten sam przejazd…

  3. w worku znalazłem czarna kurtkę i pas z bidonem, do kogo to należy? komu odesłać? Jodyna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nartorolki.pl