nartorolki.pl > Z życia > “Rolki bez granic” czyli z Zittau do Szczecina dla Kiabakari

“Rolki bez granic” czyli z Zittau do Szczecina dla Kiabakari

“Rolki bez granic” czyli z Zittau do Szczecina dla Kiabakari

Czy 400 km pokonane na rolkach z kijami może pomóc ośrodkowi zdrowia w Tanzanii? Kto podjął się takiego wyzwania? Dlaczego warto je wesprzeć?

Organizatorem projektu jest krakowska Fundacja Kiabakari, powołana w 2009 r. w celu wspierania działań polskiej misji katolickiej na terenie Tanzanii. Misja pomaga lokalnej społeczności w zakresie zaspokajania podstawowych potrzeb bytowych i rozwojowych, w tym szczególnie zdrowotnych. Na terenie Misji działa ośrodek zdrowia, przyjmujący ok. 800 pacjentów miesięcznie. Funkcjonuje również szkoła podstawowa oraz przedszkole.

„Rolki bez granic” to charytatywne wyzwanie, które ma umożliwić zbiórkę funduszy na zakup sprzętu medycznego dla ośrodka zdrowia znajdującego się na terenie Misji w Kiabakari w Tanzanii. Pomysłodawcą i głównym bohaterem projektu jest Kamil Bekalarek, kaliszanin, który kończy studia lekarskie na CM UJ w Krakowie. Od wielu lat jest zapalonym rolkarzem i planuje samotnie pokonać 400 km na łyżworolkach z kijami, żeby wspomóc działania Fundacji Kiabakari.

Projekt zakłada przejazd w pojedynkę na łyżworolkach z kijkami 400 km przygraniczną trasą Odra-Nysa, czyli od Zittau do Szczecina. Planowany termin rozpoczęcia wyprawy to 27 lipca, przejazd z postojami w większych przygranicznych polskich miejscowościach zajmie około 10-12 dni. W tym czasie będzie prowadzony blog z podróży oraz odbędą się spotkania z przedstawicielami lokalnych mediów w miejscowościach: Zgorzelec, Łęknica, Gubin, Słubice, Kostrzyn nad Odrą, Chojna, Gryfino, Szczecin.

nartorolki - sklep

Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.

Jak pomóc?

Organizatorzy akcji chcą pozyskać sponsorów, którzy wesprą finansowo zbiórkę funduszy na zakup niezbędnego sprzętu medycznego dla polskiej misji w Kiabakari. Całość przekazywanych przez nich środków pieniężnych będzie przeznaczona na ten cel, bo wyprawa jest finansowana z prywatnych funduszy.

Pomagać mogą wszyscy, poczynając od śledzenia bloga Kamila, poprzez aktywne wspieranie go na trasie, aż po finansowe wsparcie Fundacji Kiabakari.

Portal nartorolki.pl objął patronat medialny nad tym ciekawym projektem. Poniżej prezentujemy rozmowę z Kamilem Bekalarkiem, który podjął wyzwanie dla Kiabakari.

NARTOROLKI.PL: Dlaczego wybrałeś za swój cel akurat zbiórkę pieniędzy na sprzęt medyczny dla ośrodka zdrowia w Tanzanii?
KAMIL BEKALAREK: Jestem wolontariuszem Fundacji Kiabakari. Kończę studia medyczne, dlatego szczególnie rozumiem ogromną potrzebę niesienia pomocy ludziom w krajach III świata, którzy często są pozbawieni podstawowej opieki medycznej.

Kto wpadł na taki właśnie pomysł zbiórki pieniędzy?
Pomysł na wyzwanie charytatywne narodził się w mojej głowie w wyniku z pozoru dość dziwnego połączenia. Połączenia marzenia z jednoczesnym niesieniem pomocy bardziej potrzebującym. Od dawna moim marzeniem było pokonanie dłuższego dystansu na rolkach. Chciałem wziąć udział w większej rolkowej wyprawie, czegoś więcej niż tylko jeżdżenie tam i z powrotem lub w kółko po dobrze już znanej drodze.

Mapa trasy przejazdu "Rolki bez granic"

Z drugiej strony w tym czasie byliśmy już w trakcie poszukiwania funduszy dla ośrodka zdrowia w Kiabakari. Nic prostszego tylko połączyć to w jedno i zrealizować – pomyślałem wtedy zastanawiając się czemu nie wpadłem na to wcześniej. Moje mylne przekonanie o innowacyjności „mojego pomysłu” zostało obalone, gdy zupełnie przypadkowo natknąłem się w sieci na stronę o Charity Challenge , czyli wyzwaniach charytatywnych, które jak się okazało, są dość popularne na zachodzie Europy i powoli zyskują popularność również w Polsce. To tylko dodało mi skrzydeł. Wiedziałem, że jest to coś dla mnie, że chcę się tego podjąć.

Ile pieniędzy chciałbyś zebrać za sprawą przejazdu?
Właściwie to nie ustalamy limitu zważywszy, że potrzeby, jeśli chodzi o opiekę zdrowotną i pomoc dla ośrodka zdrowia w Kiabakari są ogromne. Ale realnie rzecz biorąc mamy nadzieję, że dzięki hojności sponsorów i darczyńców uda się zebrać około 15-20 tysięcy złotych. Jeśli dzięki naszemu pomysłowi, uda się zebrać więcej, tym bardziej będziemy wdzięczni i zmotywowani do dalszych działań dla ośrodka zdrowia w Kiabakari w Tanzanii.

Czy liczysz na pieniądze z datków, czy może od sponsorów?
Głownie liczymy na wsparcie sponsorów. A w zasadzie, właściwsze wydaje się określenie: sponsorzy charytatywni, ponieważ całość przekazywanych przez nich środków pieniężnych będzie przeznaczona na określony cel, czyli zakup sprzętu medycznego dla ośrodka w Kiabakari. Od sponsorów z branży sportowej oczekujemy również udostępnienia na czas wyprawy sprzętu, który będzie wykorzystany przeze mnie na trasie przejazdu.

Oczywiście wdzięczni będziemy za każdą pomoc, również od kibiców śledzących naszą wyprawę w mediach, na stronie internetowej fundacji oraz na naszym blogu. Wszystkim zainteresowanym będziemy udzielać informacji, jak można wesprzeć naszą akcje oraz Misję w Kiabakari. Na trasie przejazdu nie będziemy zbierać datków.

Kto Ci teraz pomaga w przygotowaniach do projektu? Czy ktoś będzie Ci towarzyszył na trasie?
Nieocenioną pomoc w przygotowaniach i całej organizacji otrzymuję od Katarzyny Nawrot (wolontariusz fundacji) i Bożeny Koczur (sekretarz fundacji). Nie można nie wspomnieć o księdzu misjonarzu Wojciechu Kościelniaku, dzięki któremu udało nam się założyć blog dotyczący wyzwania. Duże wsparcie daje też rodzina i znajomi.

Samą trasę zamierzam pokonać w pojedynkę. Przewiduję możliwość odebrania przesyłek z potrzebnym sprzętem i ulotkami, w polskich miastach na trasie. Dużą pomoc podczas przejazdu będę miał w Krakowie szczególnie w prowadzeniu strony internetowej i organizowaniu spotkań z mediami na trasie.

Czy angażowałeś się w przeszłości w podobne inicjatywy?
Jeśli chodzi o działalność charytatywną w szerszym ujęciu to tak, jeśli o wyzwanie charytatywne, to jest to moje pierwsze.

Czy uprawiałeś kiedyś jazdę na łyżworokach sportowo?
Zawszę traktowałem to jako hobby. Jeżdżę dobrych paręnaście lat, jednak nigdy nie startowałem w zawodach sportowych.

Kamil Bakalarek przygotowuje się w Krakowie do przejazdu Zittau - Szczecin

Jaki najdłuższy dystans dotąd przejechałeś? Masz za sobą podobne przejazdy?
Najdłuższy dystans jaki pokonałem to około 50 km jednorazowo. Jak wcześniej wspomniałem, od dawna marzy mi się dłuższa wyprawa. Ta będzie pierwsza.

Ile czasu rocznie poświęcasz na trening? Ile kilometrów przejeżdżasz? Jakie inne metody treningowe stosujesz?
Trudno mówić o moich przygotowaniach jako o treningu, ponieważ to słowo kojarzy mi się nieodłącznie z jakimś przymusem i obowiązkiem. A ja bardzo lubię jeździć i sprawia mi to wiele radości. Spróbuję jednak opisać moje przygotowania szczegółowo.

Mój sezon rolkowy zaczyna się tuż po roztopach (marzec-kwiecień) i trwa do pierwszego śniegu lub niskich temperatur (październik-listopad). Średnia długość trasy podczas jednego treningu wynosi około 30 km. Częstotliwość z jaką jeżdżę jest zależna od moich innych obowiązków. Do wyzwania przygotowuję sie już od jakiegoś czasu i staram się jeździć nie mniej niż 4-5 razy na tydzień. Stopniowo wydłużam trasę i zwiększam ciężar plecaka z którym jeżdżę. Dodatkowo jeżdżę na rowerze i pływam, choć nie ukrywam, że ostatnio cały mój wolny czas poświęcam na rolki.

Dlaczego zdecydowałeś się używać kijów do jazdy na łyżworolkach?
Na początku traktowałem jazdę z kijkami jako swego rodzaju urozmaicenie. Potem odkryłem jej wielkie plusy i w ten sposób bez nich nie ruszam się już na rolki. Jazda z kijkami włącza w wysiłek też górną połowę ciała, jest ciekawsza i dynamiczniejsza, łatwiej pokonywać podjazdy i niesprzyjający wiatr.

Na jakim sprzęcie pojedziesz?
To na jakim sprzęcie będę pokonywał trasę wyzwania będzie zależało od sponsorów i jaki sprzęt będą gotowi udostępnić mi na czas wyprawy. Aktualnie trenuję na rolkach Salomon pro 100 pilot, kółka o średnicy 100 mm. Większe kółka pozwalają osiągnąć wyższą prędkość i wygodniej jeździ się na nich po gorszych nawierzchniach. But sięga za kostkę, co szczególnie przy jeździe z cięższym plecakiem lepiej chroni przed urazem staw skokowy. Kijki są wykonane z aluminium. Na kostce brukowej lub płytkach chodnikowych zakładam na groty gumowe końcówki, co prawda nie od kompletu, ale spełniające swą funkcję dość dobrze. Chronią grot przed złamaniem, a jednocześnie zapewniają większą równowagę.

Jaki ekwipunek zabierasz na drogę?
Podstawowym problemem jazdy w pojedynkę jest bagaż, który będę wiózł na plecach. Dlatego ważne jest, aby był jak najlżejszy. Przewiduję maksymalnie 10 kg, stąd pewne ograniczenia w ekwipunku. Z części zapasowych zabiorę zestaw łożysk, śruby mocujące kółka, elementy wiązań, klucze i groty do kijków. W dodatkowym ekwipunku znajdzie się na pewno apteczka (przede wszystkim materiały opatrunkowe – oby się nie przydały), lekki śpiwór, alumata (może mniej wygodna niż karimata, ale zajmuje mniej miejsca), płachta biwakowa (pełni funkcję namiotu, a jest dużo lżejsza).

Jak planujesz się odżywiać na trasie?
Na główny posiłek zamierzam się zatrzymywać w przydrożnych miejscowościach. Oczywiście w trasie zawsze będę miał ze sobą coś wysokoenergetycznego – batoniki, czekolady itp. oraz wodę lub napój izotoniczny (w zależności co znajdę w sklepie i za jaką cenę). Śniadania i kolacje to raczej standardowo kanapki.

Czy jeździsz na biegówkach lub nartorolkach?
Nigdy nie jeździłem na biegówkach, choć zamierzam w najbliższym sezonie spróbować, za to próbowałem jazdy na rolkach terenowych.

Wiemy, że planujesz przejechać trasę około 400 km w 10-12 dni. Jak szacujesz, ile będzie wynosić najdłuższy, a ile najkrótszy odcinek pokonywany w ciągu dnia?
Szacuję, że przeciętnie będę pokonywał około 40 km na dzień. Tak co trzeci dzień planuję odpoczynek w postaci przejechania tylko 30 km. Najdłuższy dystans to może być 50 km lub trochę więcej jak będzie trzeba. Oczywiście to tylko plany, wiele będzie zależało od warunków pogodowych i innych okoliczności.

Dlaczego wybrałeś właśnie taką trasę? Coś w niej symbolicznego?
Jest to najbliżej znana mi trasa rowerowa, którą można przemierzyć na łyżworolkach w sposób ciągły. Trasa przebiega po stronie niemieckiej na wałach rzek Nysy i Odry, więc na uboczu, z dala od ruchu samochodowego. W większości droga jest asfaltowa, ale oczywiście zdarzają sie fragmenty o gorszej nawierzchni (kostka brukowa, płytki i inne), w szczególności w miastach i miasteczkach na szlaku. Wiem to, ponieważ już dwukrotnie miałem przyjemność jechać tą trasą na rowerze.

W trakcie wyzwania zamierzam bardziej szczegółowo relacjonować stan nawierzchni trasy, co ostatecznie pozwoli stworzyć mapkę z przydatnymi informacjami dla innych rolkarzy (będzie do znalezienia na naszym blogu), planujących wyprawę na szlaku Odra-Nysa.

Dużym plusem jest jej położenie, bliskie Polski, praktycznie wzdłuż granicy, co umożliwi spotkania z polskimi mediami i kibicami ,co również nie jest bez znaczenia dla sponsorów. Z doświadczenia wiem, że na trasie można w sezonie spotkać wielu turystów i rowerzystów z Polski. Trasa nie ma żadnego znaczenia symbolicznego, chociaż domyślam się, że po zakończeniu wyzwania, dla mnie samego właśnie takiego znaczenia nabierze.

Czego najbardziej obawiasz się podczas przejazdu?
Nie będę oryginalny mówiąc, że najbardziej boję się złej pogody. Nawet bardziej od deszczu, (który ma swój aspekt pozytywny, gdy staje się okazją do, co prawda wymuszonego, ale jednak postoju i odpoczynku), obawiam się silnego wiatru z naprzeciwka, który potrafi naprawdę utrudnić i skomplikować jazdę.

Życzymy powodzenia całej akcji, a Tobie pomyślnej pogody na trasie.
Dziękuję.

Więcej informacji

Udostępnij:

Komentarze do ““Rolki bez granic” czyli z Zittau do Szczecina dla Kiabakari

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nartorolki.pl