Ostatnie zawody w cyklu Jurajskiej Ligi Wrotkarskiej odbyły się 29.07.2012. Na wymagającej trasie wraz z rolkarzami szybkimi ścigało się kilku uczestników na nartorolkach i rolkach uniwersalnych.
Ostatni z cyklu startów Jurajskiej Ligi Wrotkarskiej odbył się w bardzo ładnie położonej miejscowości – Olsztynie pod Częstochową. Biuro startowe tym razem znajdowało się w hali sportowej położonej na skraju lasu, obok ładne nowoczesne boisko. Cała miejscowość bardzo malownicza. Mimo zapowiedzi burz, pogoda dopisała i było sucho, ciepło, ale nie gorąco.
Na starcie stawiło się znowu ponad 20 rolkarzy i 4 nartorolkarzy. Dwóch z nas startowało na nartorolkach do techniki łyżwowej, jeden do techniki klasycznej i jeszcze jeden na rolkach uniwersalnych – Powerslide Nordic.
Trasę wszyscy trochę demonizowali, bo 5 km na papierze wygląda skromnie, ale podjazd pod linię mety miał być bardzo trudny. Startowaliśmy co 30 sekund w odwrotnej kolejności do zapisów, ja startowałem pierwszy z grupy nartorolkarzy. Trasa okazała się dość trudna technicznie. Początkowo dwa łatwe podjazdy i zjazdy, a potem ostrzejszy podjazd i zjazd z dużą szybkością, na którego końcu ostry zakręt w lewo. W tym miejscu zaczynał się stromy podjazd w górę.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Myślałem, że to ten właściwy, a tu się okazało, że linia mety jeszcze daleko. Na szczęście sił starczyło i po drodze udało się wyprzedzić jeszcze dwie osoby płci pięknej na rolkach. Wcześniej, na którymś ze zjazdów, wyminęło mnie dwóch rolkarzy. Mój czas na 5 km to 14 minut 3 sekundy. Pewnie, że na 5 km miewałem dużo lepsze, ale podjazd uniemożliwił uzyskanie lepszego wyniku. Najlepszy z rolkarzy miał czas w okolicach 9 minut.
Trasa i ten start bardzo dużo mnie nauczył. W zawodach Pucharu Polski 2012 na nartorolkach, w których zamierzam startować, trasy mogą być komponowane podobnie – relatywnie krótkie i pod górę. Mimo krótkiego dystansu, trzeba bardzo umiejętnie rozłożyć siły. I jeszcze jedno, trzeba mieć bardzo dużo tej siły zarówno w nogach jak i w rękach.
Po skończonych zawodach, jak zwykle dekoracja zwycięzców w poszczególnych kategoriach i podsumowanie pucharowe całego cyklu. Nartorolkarze nie byli klasyfikowani oddzielnie ze względu na małą frekwencję – niestety.
W oczekiwaniu na wyniki rozmawiałem z wieloma rolkarzami, którzy w dużej części jak się okazuje, dodatkowo w okresie jesiennym jeżdżą na nartorolkach, a zimą jeżdżą i startują na nartach biegowych. To świadczy też, że nartorolki są urozmaiceniem treningów i często wprowadzane są do planów treningowych przez rozmaitych zawodników – amatorów. W jednej z rozmów prezes klubu rolkarskiego SIlesia Skateing zapewniał, że w przyszłym roku chce zorganizować imprezę dostępną dla nartorolkarzy. Zobaczymy co uda mu się zrealizować.
Wyjazd zaliczam do bardzo udanych, zarówno sportowo jak i towarzysko.
No, nareszcie więcej zawodników na nrolkach! Brawo!