Choć na pozór to dwie bliźniacze dyscypliny, już dawno narty i nartorolki zaczęły iść osobnymi ścieżkami. Inne są trasy, zasady, a nawet zawodnicy. Jak zatem na śniegu radzą sobie najlepsi rolkarze i dlaczego nie ma wśród nich gwiazd narciarstwa?
Matką nartorolkarstwa jest oczywiście narciarstwo biegowe. To właśnie ta, znana od pokoleń dyscyplina, wymusiła na trenerach skonstruowanie nart z kołami. Nartorolki od lat 30. używane były wyłącznie do szkoleń i treningów, jednak niecałe czterdzieści lat później zdecydowano o przeprowadzeniu pionierskiego wyścigu. Idea letniej rywalizacji przyjmowała (i wciąż przyjmuje) się dość powoli, lecz stały rozwój tej gałęzi sportu pozwolił na zorganizowanie w 1993 roku Pucharu Świata na nartorolkach. Przez zawody przewijało się bardzo wiele nazwisk, z czego znakomita większość traktowała je jako formę przygotowań do startów na śniegu. Tak było kiedyś. A teraz?
FIS Puchar Świata w biegach na nartorolkach to prężnie rozwijający się cykl, który z każdym sezonem gromadzi wokół siebie coraz większe zainteresowanie. Dyscyplina – choć nie zapomina o narciarstwie – staje się odrębna i autonomiczna. Pojawiło się zainteresowanie sponsorów, mediów, duży nacisk (szkoda, że nie w Polsce) kładzie się również na szkolenie zawodników. Ale czy rolkarze, którzy wygrywają pucharowe zmagania, są lepsi od zimowych mistrzów? Dlaczego nie słychać o letniej dominacji Dario Cologni albo Aino-Kaisy Saarinen? Dzieje się tak, ponieważ…
…najlepsi o Kulę nie walczą
Jeśli spojrzeć na czołowe lokaty tegorocznej klasyfikacji generalnej, nie znajdziemy tam zawodnika liczącego się w zimowej stawce. I odwrotnie – najlepsi narciarze nie występują w letniej edycji PŚ. Na pierwszy rzut oka wydaje się to nielogiczne. Przecież śladem skaczących na igielicie skoczków narciarskich, również biegacze powinni szlifować formę w okresie przygotowawczym? Prawda jest ukryta nieco głębiej, a składa się na nią kilka podstawowych czynników.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Wyścigi na nartorolkach są bardzo ryzykowne, a upadki stanowią zagrożenie dla zdrowia. Bieg ze startu wspólnego po wąskiej uliczce bez możliwości wyjechania na pobocze. Kij w kij, rolka w rolkę. Żaden szkoleniowiec nie wysłałby na takie piekło swojej perełki. Rywalizacja na twardej nawierzchni pełna jest niebezpieczeństw i niespodzianek, które mogą przytrafić się przy choćby jednej chwili nieuwagi. Czołowi narciarze oczywiście występują latem, jednak robią to w maksymalnie bezpiecznych warunkach. Potyczki te najczęściej przyjmują formę uphillu, a jeśli nie, raczej nie ma w nich startu masowego. Wszystko po to, aby zminimalizować ryzyko kontuzji.
Technika biegu na nartach różni się nieznacznie od nartorolkowej. Najszybsi i najlepsi nartorolkarze swoją technikę opierają nie tylko na ruchu narciarskim, ale też czysto rolkowym. Przy prędkościach rozwijanych na tego typu sprzęcie niezwykle ważne jest umiejętne operowanie ciałem i pełna jego kontrola. Podczas bezpośredniej potyczki na równej, prostej trasie bardzo możliwe jest, że Eugenio Bianchi (zdobywca PŚ 2013) wygrałby np. z Petterem Northugiem.
Udział w letnim PŚ nie wiąże się z wysokimi zarobkami, ani prestiżem. Oprócz kwestii bezpieczeństwa i zawiłości technicznych, w grę oczywiście wchodzą pieniądze. Od kiedy sport dawno przestał być tylko ideą, a zaczął pełnić rolę źródła dochodu zawodników, nikt nie przyjeżdża tam, gdzie mu odpowiednio nie zapłacą. Biegi komercyjne (np. przy okazji Dario Cologna Day) wiążą się nie tylko z bezpieczeństwem, ale i z sowitą gażą za występ.
Starty latem mogą przeszkodzić narciarzom w cyklu przygotowawczym. Ilu trenerów na świecie, tyle trenerskich „nosów”. Każdy ma swój własny, niepowtarzalny pomysł na doprowadzenie zawodnika do sukcesów na śniegu. Wiele planów treningowych nie zakłada startów w okresie letnim – zamiast tego buduje się siłę, wytrzymałość lub pracuje nad techniką. Poza tym wszystkim jest jeszcze punkt widzenia samego sportowca: lepiej wygrywać zimą, niż przegrywać latem.
Letni zwycięzcy zimą zimują
Rywalizacja na światowych asfaltach w ostatnich latach zdominowana została przez specjalistów od nartorolkarstwa. Celem ich przygotowań nie są wyścigi na ubitym puchu, lecz na twardej, asfaltowej szosie. Kiedy latem królowie zimy wyjeżdżają na zgrupowania w poszukiwaniu śniegu, oni zimową aurę zamieniają na palmy i słońce. Zima najczęściej może dla nich nie istnieć. Nartorolkarstwo to dziś zupełnie inny świat. Oto przegląd zimowych osiągnięć gwiazd letniego sezonu 2013:
Eugenio Bianchi – Ulubionym, i chyba jedynym zimowym zajęciem triumfatora Pucharu Świata jest udział w biegach zaliczanych do cyklu FIS Marathon Cup. Włoch dwukrotnie plasował się w trzeciej dziesiątce Dolomitenlauf (w 2012 i 2013 roku) zdobywając cenne punkty rankingowe. Występował również m.in. w Marcialondze i Izerskiej Pięćdziesiątce. Oprócz tego na początku swojej kariery pojawił się na starcie FIS Cup we włoskim Schilpario, gdzie na 30 km „łyżwą” zajął wysoką, 8. lokatę.
Ksenia Konohova – Jedna z najlepszych nartorolkarek w zimowej stawce uczestników. Choć oczywiście nie ma przeszłości w Pucharze Świata, wielokrotnie startowała w zawodach rangi FIS, a także Pucharze Europy Wschodniej czy nawet Pucharze Kontynentalnym (zaplecze PŚ). Pod koniec 2001 roku zadebiutowała w FIS Cup w rosyjskim Kirovsku uzyskując dobre 7. i 12. miejsca. Rok później w tym samym miejscu ponownie „kręciła” się wokół pierwszej dziesiątki. Dwa lata od debiutu Kirovsk przeprowadził zawody rangi kontynentalnej, jednak ich poziom przerósł przyszłą triumfatorkę letniego PŚ. Lokaty w piątej dziesiątce na pewno nie przysporzyły jej sławy i chwały. Ostatni raz pojawiła się na starcie w 2005 roku, następnie, po czteroletniej przerwie spróbowała nartorolek, w których od tamtej pory startuje bez większych przerw. W międzyczasie zaliczała sporadyczne, niezbyt udane występy na śniegu.
Romain Claudon – Pierwszym międzynarodowym występem Francuza był udział w juniorskich zawodach nartorolkowych w niemieckim Schwarzwaldzie latem 2010 roku. Urodzony w 1991 roku zawodnik zajął w 2012 roku 28. pozycję w biegu na 15 km dowolną techniką w ramach mistrzostw kraju w Bessans. Jak dotąd tylko raz przystąpił do FIS Marathon Cup – jego start w Engadin Skimaratonie (2013) zakończył się na 61. miejscu.
Svetlana Hvostunkova – Z opisywanej czwórki to właśnie Hvostunkova była najbliżej podium jakiejkolwiek imprezy rozgrywanej na nartach. Jej przeszłość oczywiście zdobi kilka pojedynczych startów, jednak na początku 2013 roku w Charkowie wspięła się na wyżyny swoich narciarskich umiejętności. Rozgrywany na Ukrainie Puchar Europy wschodniej tak przypadł jej do gustu, że dwukrotnie finiszowała w pierwszej szóstce. Najpierw dokonała tego w biegu na 10 km „klasykiem” (bieganie tą techniką nie jest zbyt popularne wśród nartorolkarzy), aby drugiego dnia wręcz otrzeć się o „pudło” w sprincie.
Jak doskonale widać w powyższym porównaniu, gwiazdy lata raczej nie błyszczą na śniegu. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak np. druga lokata w Dolomitenlauf Włocha Simone Parediego, jednak na przestrzeni lat wyklarowała się pewna niepisana zależność – im lepszym jesteś narciarzem, tym mniej ścigasz się na nartorolkach.
A może kiedyś to się jeszcze zmieni? Mistrzostwa Świata na nartorolkach z udziałem np. Alexandra Legkova – to byłoby coś.
1st sorry for the English. Very nice article. Few comments from my side.
1) popularity of RS is unfortunately graduately decreasing. If you looks into the start lists 5-10 yrs ago, you can see much more contenders than today. True is that there is no real interest about this sport. I tried to attract some guys from Poland for racing in CZ at the end of September this year. Without any response – and weather was really nice.
2) problem is that XC skiing is Olympic discipline with much more money. RS is nothing in terms of money compared to XC – majority of RS WC contenders are half amateurs or amateurs. Russian racers are mainly students, only few Italians are pros, but they have very good results on a snow – it means they are not pure specialists as Russians are.
3) If you compare the performance of XC and RS top racers. It’s very simple – top XC skiers are often better than the best RS specialists (without special preparation on fast wheels). Only on the 200m sprint are RS specialists able to beat top XC racers. And it should be noted that XC skiers participate in WC/WS races without special preparation on fast wheels.
Difference is in the quality and talent. If you are talented then you try XC skiing because this is the sport no1 – with money and interest of sponsors. If you have good luck you can do XC as main source of money till 40years of life.
RS is marginal sport without practical possibility to do it really professionally.
Check results of RS championship in Norway 2yrs ago http://www.xc-ski.de/xfiles_a6/1313261886_3.pdf
And check how RS specialists from France (Cuny, Noel, Claudon) performed on slow wheels in Norway this year http://www.blinkfestivalen.no/images/stories/2013/resultater/rl_langrenn_menn_15km.pdf
and French guys were very good ven with some victories in WC this year.