Trasa Uphillu Gór Sowich liczy 9 km, na których pokonuje się przewyższenie 425 m. Mały ruch pojazdów, w większości doskonały asfalt, las chroniący przed wiatrem i słońcem, czynią ten odcinek jednym z najlepszych w Polsce nie tylko do rywalizacji, ale też do nartorolkowego treningu.
Sportowcy wyczynowi i ambitni amatorzy uprawiający biegi narciarskie, także wszyscy poważnie myślący o rywalizacji na nartorolkach, dużo trenują pod górę. Pnąca się trasa wymaga większego zaangażowania mięśni oraz układu sercowego i oddechowego. Na podbiegach trenuje się siłę wytrzymałościową, a bardziej zaawansowani zawodnicy nie są w stanie wykonać treningu progowego na płaskich trasach, potrzebują do tego przewyższeń, by uzyskać pożądaną intensywność wysiłku.
Niestety w Polsce, choć całe południe kraju usiane jest górami, trudno znaleźć odpowiednio długie podbiegi pozwalające na wykonanie choćby godzinnego treningu, w dodatku z nikłym ruchem pojazdów i z asfaltem odpowiednim dla małych kół nartorolek. Faktycznie miejsc spełniających podane kryteria w naszym kraju jest może kilka.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Jedna z najlepszych tras dla podbiegów na nartorolkach znajduje się w Górach Sowich na Dolnym Śląsku. To droga prowadząca z Pieszyc na Przełęcz Jugowską. W zależności od tego, w którym miejscu zaczniemy trening, możemy pokonać dystans nawet do 11 km z przewyższeniem do 450 metrów.
Bieg można rozpocząć z samego centrum miasta, a do drogi powiatowej prowadzącej na przełęcz dostać się ulicą Kopernika – tu gorszy asfalt – lub Ogrodową i Lipową – z nowym asfaltem lecz jednym krótkim zjazdem zakończonym ostrym zakrętem. Kto miałby problem z pokonaniem go, może ten odcinek 200-300 metrów przejść.
Od tego miejsca po przebiegnięciu około 500 m dotrzemy do punktu, z którego rozpoczyna się Uphill Gór Sowich – zawody inaugurujące cykl biegów na nartorolkach Vexa Skiroll Tour. Tu po lewej stronie jezdni znajduje się spory plac wykorzystywany do składowania drewna. Rozpoczynający trening w tym miejscu mogą tu zostawić samochód.
Na początkowym odcinku drogi asfalt w skali szkolnej jest na trójkę, a miejscami trójkę z minusem. Choć w większości jest gładki, są miejsca, w których występują liczne spękania, wzdłużne, kilkumetrowe pęknięcia, czy dziury. Nie zawsze jest tu komfortowo. Na szczęście drogą przemieszcza się niewiele pojazdów, można więc swobodnie omijać nierówności.
Po wybiegnięciu z Pieszyc jedynym obszarem zabudowanym na naszej trasie jest wieś Kamionki. Ciągnie się ona na długości około 1,5 km. Na szczęście drogi łączące się z jezdnią, po której biegniemy nie prowadzą do innych miejscowości. Skrzyżowań tych jest zaledwie kilka i rzadko ktoś z tych dróg dołącza się do ruchu. Odcinek trasy prowadzącej przez Kamionki to praktycznie jedyny na naszej drodze obszar odkryty, z którego możemy podziwiać okoliczne wzniesienia i lasy.
W Kamionkach na wysokości hotelu Sowia Dolina średniej jakości asfalt przechodzi w doskonały. Tu także zwiększa się nachylenie trasy. Dalej już na sam szczyt Przełęczy Jugowskiej możemy rozkoszować się biegiem bez konieczności ciągłej obserwacji nawierzchni.
Kolejny ważny punkt trasy znajduje się na końcu Kamionek, zaraz za hotelem Czarny Rycerz. Tu przy drodze zaczynają pojawiać się drzewa, a nachylenie trasy znów o jeden stopień się powiększa. Po kilkuset metrach i czterech zakrętach docieramy do jednego z najładniejszych fragmentów drogi, przez 200-300 metrów biegniemy wzdłuż pastwisk, a po lewej stronie możemy podziwiać malownicze widoki.
Dalej jest już tylko las. Droga prowadzi w magicznej atmosferze gęstego lasu, wśród wiekowych drzew liściastych. W lecie dają one doskonałą ochronę przed słońcem. Są też dobrą osłoną przed wiatrem. Za to jesienią, gdy opadają liście, lądują one na asfalcie. Jezdnia istotnie się wówczas zwęża, aż do czasu, gdy wszystko opadnie, a przejeżdżające drogą samochody zdmuchną liście na pobocze.
Odcinek leśny, choć pozbawiony widoków, także jest interesujący. Na drodze napotykamy zakręty, mostki, różne nachylenie terenu.
I tak koncentrując się na równym pulsie i rytmie docieramy do końca trasy na Przełęczy Jugowskiej. O tym, że to już koniec, poznamy po zaparkowanych na poboczach samochodach i oczywiście po końcu wzniesienia – dalej droga zaczyna opadać. Na przełęczy znajduje się niewielki bar-schronisko Akwarium, lecz czynny raczej w weekendy i w czasie sezonów turystycznych. Można skorzystać z toalety, wypić i zjeść coś ciepłego oraz przebrać się.
Jesteśmy na górze, a jak dostać się w dół? To zawsze jest problem, bo na nartorolkach zjeżdża się trudno, a przez przełęcz nie przejeżdżają pojazdy komunikacji publicznej. Dla tych, którzy nie mają hamulców (w rolkach terenowych są w standardzie, inni mogą zaopatrzyć się choćby w uniwersalny hamulec Skike Wahia) lub nie opanowali dobrze sztuki hamowania i zmniejszania prędkości na nartorolkach, pozostaje prosić napotkanych turystów o podwiezienie na dół. Przełęcz Jugowska to miejsce rozpoczęcia i zakończenia wielu pieszych wycieczek, jest tam więc sporo samochodów i turystów. Zwłaszcza w weekendy i wakacje.