Użytkownicy nartorolek często zastanawiają się, gdzie legalnie mogą na nich jeździć. Jak się okazuje, polskie prawo nie jest w tej kwestii jasno skonstruowane.
Ni to rowerzyści, ni to samochody. To może piesi? Wydaje się, że rolkarzom najbliżej jest właśnie do trzeciej z grup. Nie dość, że swoją posturą podczas jazdy nie odbiegają znacznie od maszerujących, to ich sprzęt najczęściej przyczepiony jest do nóg. Tłumaczenie nieprecyzyjne, niedoskonałe i łatwe do podważenia. Dokładnie tak. Bo i prawo obowiązujące na terenie naszego kraju niezbyt idealnie stanowi o zaklasyfikowaniu miłośników małych kół.
Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu mł.insp. Marek Pelczar, w odpowiedzi na nasze pytanie o nartorolkarzy, napisał, iż w polskim ustawodawstwie nie ma wprost wyartykułowanej definicji rolkarza, gdzie można by było odwołać się do konkretnego unormowania prawnego. Wobec powyższego, przy obowiązującym stanie prawnym, należy stwierdzić, iż osoba poruszająca się na rolkach jest pieszym, tym samym do osoby tej odnoszą się wszystkie unormowania prawne zawarte w ustawie prawo o ruchu drogowym, dotyczące tej grupy uczestników ruchu (Ustawa prawo o ruchu drogowym z dnia 20 czerwca 1997 r. Dz.U. Nr 108 poz. 908 z 2005r. z póź. zm.). Tym oświadczeniem w zasadzie rozwiewane są kwestie przynależności rolkarzy do konkretnej grupy uczestników ruchu.
Ale problemu miejsc do jazdy na nartorolkach to nie rozwiązuje. Zapytany o to Pelczar stwierdził, że na tę chwilę jest wiele dostępnych miejsc, gdzie można swobodnie poruszać się na rolkach, wrotkach, deskorolkach albo innego typu sprzęcie sportowym. Są to place, skateparki, czy szlaki turystyczne, które są odpowiednio przygotowane, a ponadto zapewniają bezpieczną rekreację. Konkretów niestety brak – mało który nartorolkarz zaspokoi się placem lub skateparkiem. To nie ta dyscyplina.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Z rowerzystami też rolkarzowi nie po drodze. Jak słusznie zauważa portalsamorzadowy.pl, ruch pieszych jest na ścieżkach rowerowych zabroniony. Warunkiem takowego jest znak drogowy C-13 + C-16, którego składowe oddzielone są linią poziomą. Wówczas ruch pieszych i rowerzystów odbywa się na całej powierzchni drogi. Zupełnie inaczej traktuje się też obie grupy podczas pobytu na drodze samochodowej. Choć logika wskazuje na jedno, prawo stanowi drugie. Rozpędzeni do podobnych co rower prędkości rolkarze poruszać powinni się nie zgodnie z kierunkiem jazdy samochodów, ale pod prąd. W Europie kontynentalnej, gdzie obowiązuje ruch prawostronny, za legalną uznana zostanie jazda przy lewej krawędzi. Za sensowne należy uznać tłumaczenie, że stosując się do tego przepisu miłośnik małych kół widzi przed sobą zbliżające się samochody, co daje mu większe pole manewru przy sytuacjach zagrożenia. A za takie uznać należy wszystkie, w których pojazd mechaniczny będzie rolkarza mijał. Warunkiem pobytu pieszego (czyt. rolkarza) na jezdni jest także brak chodnika. Gdy na jednej ze stron pobocza jest choćby wąski chodnik, nasza jazda po szosie przestaje być zgodna z prawem.
Tutaj dopiero zaczynają się schody. Otóż zdaniem policjantów z Parczewa (policja.parczew.pl) sama jazda na rolkach (po chodniku – przyp. red.) nie stanowi wykroczenia i jest dopuszczalna. Dopiero wówczas, gdy osoba swoją jazdą stwarza zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego dla innych osób, (…) możemy mówić o podstawie do podjęcia interwencji przez policjantów. W takim przypadku, w zależności od oceny sytuacji faktycznej, funkcjonariusze mogą poprzestać na środkach oddziaływania wychowawczego i zastosować pouczenie, ale mogą również nałożyć mandat karny w wysokości od 20 do 500 złotych. Polski nartorolkarz ma więc nie tylko zakaz używania dróg rowerowych, ale i – zgodnie z teorią parczewskich policjantów – obowiązek wolnej i bezpiecznej jazdy na chodnikach. W sytuacji używania sprzętu dającego możliwość przekraczania prędkości 30 km/h takie prawo staje się zwykłą zmorą. Interpretować można je bardzo łatwo i konsekwentnie, ale wówczas należy odpowiedzieć sobie na pytanie: skoro możemy jeździć tylko na specjalnych torach, których w kraju jest kilka, po co w ogóle mielibyśmy to robić?
Na ciekawy pomysł wpadli ci, którym los polskich rolkarzy obojętny nie jest. Chcą, by w ustawie znalazł się zapis regulujący tę grupę jako osobny twór na odrębnych prawach. „Pojazdy mięśniowe”, „pieszy o podwyższonej mobilności” lub „szybki pieszy” – tak rolkarze i wrotkarze chcą być określani w ustawie o ruchu drogowym. (…) Ponadto, domagają się rozszerzenia dostępności drogi rowerowej na inne pojazdy niesilnikowe – pisze portalsamorzadowy.pl zaznaczając, że na podobne rozwiązanie zdecydowali się Belgowie. Niestety polski rząd nie chce pochylić się nad problemem. Poseł Maciej Orzechowski w interpelacji do Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej zapytał o możliwości zmiany statusu tej grupy uczestników ruchu. Sekretarz stanu Tadeusz Jarmuziewicz, w swojej odpowiedzi przyznaje, że nie widzi takiej potrzeby podtrzymując, że rolkarstwo to dziedzina sportów ekstremalnych lub czysto rekreacyjnych.
Polskie prawo jest w kwestii rolkarstwa bardzo ubogie. Z jednej strony jasno określa, gdzie i na jakich warunkach miłośnicy małych kół mogą swobodnie się poruszać, z drugiej jednak na każdym kroku rzuca pod nogi kłody. Inną sytuacją byłoby, gdyby w każdej wsi wydzielić dla tej grupy osobną przestrzeń. Ale takich luksusów nie doczekali się jeszcze nawet Norwegowie.
Wszelkie pomysły i próby zmiany prawa dotyczą na razie rolkarzy, jeżdżący na kółkach z kijami narciarskimi nie doczekali się jeszcze zainteresowania. Co więc nam – miłośnikom nartorolek – pozostaje? Czekać, aż nasz sport wyjdzie z niszy, lobbować na rzecz zmian w prawie i szukać dla siebie dogodnych tras i ścieżek, gdzie bezpiecznie dla siebie i innych możemy cieszyć się ulubioną aktywnością.
Jak tę kwestię rozwiązano w krajach skandynawskich, gdzie nartorolkarz nie jest kosmitą?
Czy nartorolki to pojazd?
„Pojazd – środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszyna lub urządzenie do tego przystosowane”
Czyli definicja pojazdu obejmuje urządzenia przystosowane do poruszania się po drodze. Jeśli posiadamy odblaski i tak już na wyrost dodatkowe oświetlenie to nartorolki pasują idealnie.
Mł.insp. Marek Pelczar twierdzi, że skoro nie ma definicji nartorolek w Prawie o Rucho Drogowym to osoba na nartorolkach jest pieszym. Tyle, że w powyższym prawie jest definicja pieszego.
„Pieszy – osoba znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonująca na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej”
Wniosek? Skoro pieszy to osoba poza pojazdem a nartorolki pasują do definicji pojazdu to uważam, że w żaden sposób nie można uznać uczestnika ruchu na nartorolkach za pieszego.
Powyższy artykuł nic nie wyjaśnia, jedynie ustosunkowuje się do opinii Pana inspektora.
Jedyny uniwersalny przepis trafiający do użytkowników nartorolek to:
„Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie”
Pozdrawiam!
Redakcja nie jest kancelarią prawną, a tekst wyjaśnia jak w Polsce są interpretowane przepisy, w których nie istnieje pojęcie rolkarza, czy nartorolkarza. Co niby więcej ma wyjaśnić artykuł? Czy sądzisz, że autor powinien napisać, że policja się nie zna i należy jeździć po ulicach w ruchu ulicznym?
Co do tego, czy nartorolkarz może być pojazdem, to może trochę wyjaśni ta interpretacja:
Art. 60 ust. 2 pkt 4 ustawy, który zabrania kierującemu ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu, wskazuje, że urządzenia takie jak wrotki czy łyżworolki nie są pojazdami. Powyższe brzmienie przepisu art. 60 ust. 2 pkt 4, jak również brak definicji przedmiotowych urządzeń w ustawie, jednoznacznie określają intencję ustawodawcy włączenia osoby używającej takich urządzeń do pojęcia pieszego.
Zgadzam się – redakcja napisała ciekawy artykuł i z przyjemnością go przeczytałem. Martwi mnie tylko jedno zdanie, które odnosi się do stwierdzenia eksperta: „Mł.insp. Marek Pelczar twierdzi, że skoro nie ma definicji nartorolek w Prawie o Rucho Drogowym to osoba na nartorolkach jest pieszym”
Szczególnie słowo „twierdzi”! Czyli w tym momencie odnosimy się do opinii Pana Pelczara a czyjeś opinie nie stanowią jeszcze prawa.
Moja opinia jest taka że sprawa nie jest jeszcze zamknięta tym artykułem a jak policja zechce mi dać mandat za jazdę prawą stroną drogi to go nie przyjmę.
Odnosząc się do Art. 60 ust. 2 pkt 4 ustawy – nie zamierzam jeżdżąc na nartorolkach ciągnąć za sobą innej osoby jadącej na czymkolwiek. Ten przepis w żaden sposób nie wyklucza rolek czy podobnych urządzeń z definicji pojazdu, zakazuje jednie czynności ciągnięcia ich za innym pojazdem ze względu na wynikające z tego zagrożenie.
Podałem tylko możliwą interpretację przepisów i nie upieram się że nartorolki to pojazd ale jakoś nie przekonuje mnie interpretacja (moim zdaniem nadinterpretacja) policji.
Jak nie ma przepisu wprost, to pozostaje interpretacja. Tam gdzie się interpretuje – włączają się subiektywne oceny. I można dyskutować z policją, jak ktoś ma chęć 🙂
Najgorsze w tym właśnie jest to, że interpretacje są subiektywne. W porządku, gdy podstawą będzie zdrowy rozsądek i względy bezpieczeństwa, ale jak się trafi na takiego, co rolkarzy uważa za szarańczę, która należy zwalczać to co zrobić?
Nie ma sensu jeździć tam, gdzie jest intensywny ruch drogowy. Omijać też lepiej ścieżki piesze, na których jest dużo pieszych. W trójmieście trwa spór o dopuszczenie rolkarzy na trasy rowerowe. Na nartorolkach zdecydowanie wolę poruszać się prawą stroną, bo jadąc lewą przy mijaniu się samochodów są tacy, co potrafią zatrzymać się blisko mnie nie zostawiając miejsca na minięcie lub wyhamowanie zmuszając do wyboru czy lepiej wpaść na maskę, czy na trawę lub do rowu, w którym nie wiadomo co na nas czeka. Zakładam kask, kamizelkę odblaskową i nie jeżdżę środkiem, a przy wyprzedzaniu przez samochody jadę pasywnie, aby nie stwarzać sytuacji niebezpiecznej lub prowokować do interwencji. Przynajmniej tak mogę oddalić potencjalne kłopoty. Oczywiście gwarancji na ich brak nie mam. W sytuacji połamania się marnym pocieszeniem będzie przyznanie, że nie zawiniłem.
Budują u mnie ciąg rowerowo-pieszy i czekam na rezultat- czy asfalt i poprowadzenie będzie się nadawało do rolek. W przeciwnym razie korzystając z ulicy będę narażony na ataki, że powinienem poruszać się nowo wybudowanym ciągiem.
Co do ciągów rowerowo-pieszych, to niestety panuje moda na dwukolorowe ścieżki wybrukowane małą kostką chodnikową. Na nasze groty nie bardzo się to nadaje.
Nie wiem jak w skandynawii… W Szwecji rolkarze jeżdżą po trasach rowerowych. Po ulicach także, jeśli nie dostępne są trasy rowerowe i problemu z tym nie ma. ?.
.
Za jazdę na rolkach po ścieżce rowerowej grozi mandat 50 zł – http://www.gazetawroclawska.pl…l?cookie=1
Temat jest gorący, sam się nim zainteresowałem kiedy na ścieżce rowerowej wpadłem na smycz psa. Wyszło, że wtedy bym jeszcze musiał się tłumaczyć bo pieszy na ścieżce ma większe prawa niż rolkarz.
Ale z praktyki (drugi rok zasuwam po Warszawie do roboty – dziennie 32km) życie narto-rolkarzy jest o wiele lżejsze niż rolkarzy.
Wszystkie grupy – piesi, rowerzyści, kierowcy – są tak ciekawi tego cuda, że nie mają pretensji. W tym roku po zwycięstwach Kowalczyk jest jeszcze łatwiej 🙂 Poruszam się codziennie po chodnikach, ścieżkach rowerowych i ulicami nawet w centrum. Planując trasę używam priorytetów:
– ciąg pieszo – rowerowy
– szeroki chodnik
– ścieżka rowerowa
– ulica jednokierunkowa
– ulica
Kolejna zasada to (bardzo ważne) uśmiech i uprzejmość. Tam gdzie jestem gościem ustępuję pierwszeństwa. Zwykłe przepraszam – na chodniku daje wolny przejazd bez konieczności zwalniania. Ściągnięcie kijów do tułowia na ulicy powoduje że kierowcy mogą łatwo nas wyprzedzić i nie mają pretensji nawet w godzinach szczytu. Jeżdżę po prawej na ulicy – nie da się po lewej, szczególnie w mieście. I to wszystko naprawdę działa. Szacunek dla innych wraca do nas.
Ludzie mnie pozdrawiają, „kibicują”, raz ktoś za mną krzyknął Kowalczyk odkrzyknąłem że sorry bo nie umalowana jestem i broda dla niepoznaki.
Oczywiście zdarzają się różne przypadki. Jestem tego przykładem chyba najbardziej wyrazistym – zderzyłem się już chyba ze wszystkim (śmietnik też zaliczyłem w weekend 🙂 Ale to jednak jest machina co jedzie swoją prędkością a to co jest atutem jest też przekleństwem. Jesteśmy takimi kosmitami że często ludzie się zagapią i jedzie się na czołówkę.
Ale z drugiej strony jesteśmy tak małą grupą, że nie jesteśmy utożsamiani z szarańczą rowerową i rolkarzami slalomującymi między ludźmi.
Mijałem wielu policjantów, nie chcą z nami iść na udry. Pozdrawiają lub nic nie widzą. Wiele osób wie że to ogromny wysiłek energetyczny i wzbudzamy tym szacunek.
Błagam nie kłóćcie się z innymi na drodze kto ma racje, kto pierwszeństwo. Mamy u nich wielkie fory i uznanie. Szkoda by wylądować tam gdzie kierowcy wysyłają pedalarzy.
Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie.
Gumers – świetny komentarz!
Witam. Odniosę się do kilku spraw poruszonych przez WAS. To jest moja subiektywna opinia. Zaznaczam jestem częstym gościem szos w różny sposób. Biegam, jeżdżę rowerem, biegam na nartorolkach i jestem kierowcą samochodu. Nie przeszkadzają mi inni na drodze bo mają inny pojazd. Przeszkadzają bo mają przepisy w … „POWAŻANIU” „Jeżdżą na pełnym gazie obok pieszego, rowerzysty.. kilka cm od niego. A POLICJA pomimo przepisu o odległości podanej w przepisach, wzywa i przesłuchuje poszkodowanego żeby się tłumaczył dlaczego wpadł do rowu… . Pijany kierowca za użycie „broni-samochodu” nawet jak nie ma już prawa jazdy to grozi mu za to 500pln BADYTA ma prawa większe od ewentualnego poszkodowanego. Tego żaden poseł nie chce zmienić ;-( … mało medialne a może lubi drinki za kierownicą? Mamy święta i znów super akcja jajeczko ;-). Wracam do innych poruszonych tematów. Nie mam pojęcia jak można jeździć po ścieżkach z kostki. Nie nadają się nawet do jazdy rowerem szosowym. A krawężniki które powinny licować się wystają. Widziałem jak mniej sprawni rowerzyści np starsze osoby też nie radzą sobie z nimi. Jak mam jechać po ścieżce? Jazda po lewej stronieszosy, tak ale w kraju gdzie ludzie mają mózg który działa. Jeździłem po stronie Czeskiej po lewej , obłęd ludzie Cię omijają a jak trąbią to z daleka informują ze się zbliżają . A nie informują że droga należy do nich. Wybudowanie tras nartorolkowych tylko dla nas raczej nie będzie za wiele. Może kilka, kilkanaście w kraju. Było by fajnie. Pewne że nie wjadę na nartorolkach na autostradę czy do centrum miasta, „trochę” szalone ze względu na ilość możliwych sposobów szybkiego zejścia. Dlaczego nie możemy w naszym kraju kopiować sprawdzonych rozwiązań i przepisów. Zawsze musimy robić po swojemu i uczyć się na własnych błędach. Ktoś u nas chciał zbudować drugą Japonię. Japończycy po wojnie kupowali patenty aby szybko zmienić swój kraj, za najniższą cenę. I udało im się. Na koniec coś pozytywnego. Spotkałem u nas na drogach także: normalnych kierowców, myślących policjantów i ludzi którzy tworzą różne infrastruktury. Może kiedyś będzie lepiej. Miłej i bezpiecznej jazdy po drogach . Nie zależnie od wykorzystywanego pojazdu. Do zobaczenia na rolkach i …
@Mapion – Jak będzie nas na tyle dużo by móc zwrócić kogoś uwagę na nasze problemy to będzie można walczyć. Na razie nawet rowerzyści nie mogą przeforsować wszystkich zmian w przepisach mimo że jest ich wiele więcej niż nas. Jestem realistą co do naszej siły przebicia.
Co do „miłych słów” to nie jest to rozwiązanie systemowe ale na pewno pomaga w codziennej jeździe. Poza tym z praktyki nie tylko na rolkach wiem że uprzejmość jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
@Darek – ja jeżdżę na kostce i w centrum Warszawy, tylko trzeba to robić na rolkach terenowych 🙂 Taki absurd 🙂 Na rolkach off road zaczyna się w mieście a po płaskim pojedziesz poza 🙂
Gumers świetnie ująłeś istotę sprawy, inni też piszą w porządku 🙂 Dla rolkarzy czy rowerzystów ulica zawsze będzie niebezpieczna. Samochód ma wielką siłę, to taki drogowy taran w stosunku do delikatnego ciała człowieka. Kierowcy stali się bardzo wygodni, i mają problem, że muszą kogoś wyprzedzić na drodze – na ogół jest tak, że tacy nie uprawiają podobnych sportów i z stąd ta niewyrozumiałość. Też jestem z Warszawy i może kiedyś będziemy mieli okazję się spotkać, kto wie…;)