Jak sprawuje się w terenie jedyny na polskim rynku model nartorolek terenowych do techniki klasycznej? Czy można na nich biegać poprawną techniką narciarską? Jak zdolności terenowe modelu Cross Classic 3 wypadają na tle innego sprzętu z pompowanymi kołami popularnego w Polsce? Jakie wady i zalety objawiły się w teście? Odpowiadamy na te i wiele innych pytań.
Niewielu producentów na świecie oferuje nartorolki z pompowanymi kołami zaprojektowane specjalnie do techniki klasycznej. Jeszcze mniej takich modeli w chwili publikacji tekstu można kupić w Polsce – tylko jeden, właśnie testowane nartorolki Ski Skett Cross Classic 3 włoskiego producenta.
Budowa
Budowa nartorolek Ski Skett Cross Classic 3 jest stosunkowo prosta. To cieszy, bo od dawna wiadomo, że w terenie najlepiej sprawdzają się nieskomplikowane rozwiązania. Im mniej części, zwłaszcza drobnych i delikatnych, tym większa szansa, że sprzęt będzie działał niezawodnie.
Terenowy model do klasyka marki Ski Skett składa się z aluminiowych, na oko mocnych mostów nośnych i trzech kół w każdej nartorolce. Koła o średnicy 150 mm wyposażone są w dętki i opony Road Star, które można pompować maksymalnie do 90 PSI (6,3 bara). Rozstaw osi kół w testowanym modelu to 70 cm. Koła obracają się dzięki dwustronnie uszczelnianym łożyskom 608 2RS. Przednie koła zostały osadzone na stalowych widelcach, a te przytwierdzone nitami do mostów. Tylne koła obracają się na osiach, które wkręcane są bezpośrednio w mosty.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Mosty są proste, tzn. konstruktorzy nie zastosowali żadnych rozwiązań obniżających stopę użytkownika względem osi kół. Dzięki temu osiągnięto imponujący prześwit aż 6,5 cm. Dla porównania, prześwit w popularnych w Polsce rolkach terenowych Skike V9 Fire 200 mm, chwalonych za zdolności terenowe, to ciut ponad 6 cm, czyli mimo większych kół jednak mniej niż w Ski Skett.
Na przedniej osi zostało zamontowane jedno koło, a na tylnej dwa obok siebie. Trzy punkty podparcia mają zapewnić stabilność niezbędną przy klasycznym kroku naprzemianstronnym lub bezkroku. W obu tylnych kołach konstruktorzy zamontowali łożyska jednokierunkowe, które pozwalają na obrót kół tylko w jedną stronę. Dzięki temu możliwe jest odbicie w technice klasycznej. Czy to się sprawdza? O tym za chwilę.
Nartorolki jak na sprzęt terenowy są stosunkowo lekkie. Waga jednej sztuki z wiązaniami narciarskimi to około 1,75 kg. Porównywane już tu rolki Skike V9 Fire 200 mm ważą 2,60 kg każda sztuka.
Testowany sprzęt to prawdziwe nartorolki, które można przypiąć do biegowych butów narciarskich lub ich nartorolkowych odpowiedników. Do tego niezbędne jest zamontowanie wiązań – takich samych jak do biegówek lub specjalnych modeli zaprojektowanych do nartorolek, ale działających identycznie jak w biegach narciarskich.
Wrażenia z jazdy
Stabilność
Trzy koła, czyli trzy punkty podparcia zapewniają niespotykaną stabilność, której w nawet minimalnym stopniu nie jest w stanie dorównać żaden inny dwukołowy model nartorolek sportowych, czy terenowych. Czuję się, jakbym stał na szerokiej narcie na równym śniegu. Nie przeszkadza nawet to, że stoi się o wiele wyżej nad podłożem. Pełną stabilność mam nawet gdy korzystam z niskich, letnich butów do nartorolek.
Stabilność to jedna z kluczowych cech nartorolek. To jeden z filarów równowagi, którą możemy uzyskać na nartorolkach, jest też arcyważna przy bieganiu techniką klasyczną, by w kroku naprzemianstronnym porządnie się odbić, narta lub nartorolka musi pewnie stać na podłożu. To dlatego wszystkie sportowe modele nartorolek do klasyka mają znacznie szersze koła i o bardziej płaskim przekroju, niż wersje do łyżwy.
Trzy koła mają jednak swoje wady. Raz, że zwiększają wagę sprzętu, a także jego koszt wytworzenia, co wpływa na cenę zakupu. Ale przede wszystkim wpływają na mniejszy komfort jazdy na trawersach i mocnych nierównościach. Nartorolki, które na każdej osi mają jedno koło, znacznie łatwiej postawić zgodnie z kierunkiem działania siły grawitacji. Jeśli mamy dwa koła na osi, nie mamy możliwości kontrolowania ich przechyłu.
Rycina 1: możliwość kontrolowania przechyłu nartorolki z jednym kołem na każdej osi (po lewej) i brak takiej możliwości w nartorolkach z dwoma kołami (po prawej)
Jakie to ma konsekwencje? Nartorolki Ski Skett Cross Classic 3 źle radzą sobie ustawione poprzecznie do mocnych spadków terenu. Nie powinniśmy przykładowo podchodzić bokiem pod wzniesienia lub jeździć trawersem po opadających zboczach. Na szczęście można się do tego szybko przyzwyczaić i wybierać takie fragmenty drogi, czy ścieżek, aby to zminimalizować.
Także jeśli teren jest nierówny, mocno pofałdowany, to przejeżdżająca nartorolka trzykołowa będzie się mocniej chybotać, niż nartorolka z dwoma kołami. Nie wpływa to jednak na możliwości pokonania tych odcinków, a jedynie zmniejsza komfort jazdy.
Bieg krokami klasycznymi
Na nartorolkach Ski Skett Cross Classic 3 możemy poprawnie biegać narciarską techniką klasyczną. Przyznam się, że obawiałem się wysokiej wagi dwóch tylnych kół. Niepotrzebnie, przy kroku naprzemianstronnym noga zakroczna może bez problemu pozostawać w luźnym zwisie, a fleksor wiązania (gumka) kieruje przednie koło nartorolki do dołu. Dzięki temu naturalnie, tak jak na nartach, można nogę zakroczną dosunąć do nogi podporowej, wysunąć w przód i przenieść na nią cały ciężar.
Co ważne, waga nartorolki nie jest specjalnie odczuwalna, można długo i komfortowo biec stosując krok naprzemianstronny lub jednokrok klasyczny. W przeszłości wielokrotnie dokonywałem prób biegania klasykiem na różnych dwukołowych nartorolkach i rolkach z pompowanymi kołami, które producent wyposażył w łożyska jednokierunkowe. O ile przykładowo we wszystkich modelach marki Skike umożliwiających oderwanie pięty od mostu stosowanie kroku naprzemianstronnego było możliwe, to na dłuższą metę dalekie od komfortu.
Wysoki ciężar sprzętu, który po odbiciu klasycznym na nodze zakrocznej zwisa częściowo na łydce, po dłuższym czasie powodował odczuwalny dyskomfort. Nie bez przyczyny „skajkerzy” stosują długie i grube podkolanówki, by uchronić skórę łydek przed obtarciami, które mogą pojawić się już przy jeździe stylem łyżwowym, a tym bardziej klasycznym.
Tu po raz kolejny powrócę do stabilności. Trzy koła w Ski Skett Cross Classic 3 zapewniają pełną stabilność, a bieg klasykiem daje masę przyjemności. W terenowych modelach dwukołowych, których głównym wykorzystaniem ma być jazda krokami łyżwowymi, a koła mają okrągły przekrój, szerokość podstawy wynosi może 1, góra 2 cm. To wartości niewystarczające, by osiągnąć bardzo dobrą stabilność, zwłaszcza w terenie na nierównej nawierzchni.
Rycina 2: szerokość podstawy w nartorolkach z jednym, nawet szerokim kołem na osi (po lewej) i dwoma kołami (po prawej)
Działanie łożysk jednokierunkowych
Zamontowanie łożysk jednokierunkowych na obu tylnych kołach znacznie ułatwia bieganie w terenie. Po pierwsze dwa mechanizmy jednokierunkowe to dwa razy większa szansa, że choć jedno koło złapie przyczepność i nartorolka nie uśliznie się przy odbiciu. Po drugie, zwłaszcza na stromych podejściach, gdy ciężar ciała użytkownika dociska przede wszystkim tylne osie, umiejscowienie blokad kół na tyle daje znacznie solidniejsze podparcie.
To nie tylko teoria, ale wniosek z testów praktycznych. Drugi tester, który pokonywał te same odcinki terenu na Skike V9 Fire 200 mm miał wyraźnie większe problemy z wchodzeniem na bardzo strome odcinki trasy, np. skarpy, niż ja na Ski Skett Cross Classic 3.
Zdolności terenowe
Nartorolki testowałem w różnym terenie, od odcinków asfaltowych, przez alejki w parku miejskim, po dukty i ścieżki leśne, z drogami pełnymi opadłych, suchych liści, wystających korzeni, leżących kamyczków, z nawierzchnią zbitą i luźną.
Moim zdaniem zdolności terenowe testowanego tu sprzętu znacznie przerastają wszystkie dostępne na rynku wersje dwukołowe z kołami o średnicy 150 mm i w dużej mierze dorównują tym z kołami 200 mm.
Terenowa sprawność testowanego sprzętu wynika wprost z budowy. Przede wszystkim bardzo duży prześwit pod mostami nośnymi pozwala pokonywać nawet dosyć wysokie progi, czy korzenie. Konstrukcja oparta na trzech kołach sprawia, że ciężar użytkownika rozkłada się na na trzy punkty podparcia. To oznacza, że w grząskim terenie każde koło mniej się zapada. Byłem pozytywnie zaskoczony, gdy odcinki, których nie byłem w stanie pokonać dotąd na nartorolkach terenowych do techniki łyżwowej z dwoma kołami o średnicy 150 mm lub robiłem to z trudem, na Ski Skett Cross Classic 3 przejeżdżałem bez problemu. Głównie cieszy mnie to, że nie zawieszam się na krawężnikach, czy innych wystających elementach terenu na moich stałych trasach, przed którymi dotąd musiałem się zatrzymywać.
Moją domeną są raczej nartorolki sportowe. Choć radzę sobie przyzwoicie na sprzęcie terenowym, nie uważam się za eksperta od „terenu”. Dlatego do testów zaprosiłem dwóch doświadczonych „skajkowców”, którzy na rolkach z pompowanymi kołami przejeżdżają rocznie po kilka tysięcy kilometrów, Krzysztofa Kapitana i Tadeusza Lisa.
Krzysztof Kapitan – na co dzień porusza się na Skike V9 Fire 200 mm – na czas testów przesiadł się na Ski Sketty. Oto jego opinia: – Testowane nartorolki to faktycznie świetna alternatywa treningu dla biegających klasykiem i lubiących kontakt z naturą niekoniecznie po asfalcie. Nie jestem najlepszym klasykowcem ale po 2-3 kilometrach już bardzo fajnie mi się jechało, dwa kółka z tyłu świetnie stabilizują nogę, oczywiście jeśli nie najedziesz na większy kamyk, patyk itp. No właśnie te patyki, kamyki itp nie występują na alejkach parkowych lub wałach nad Odrą, po wjechaniu do lasu to już tak słodko nie jest. Każdy wystający korzeń nierówność wybija z rytmu i traci się się przyjemność z jazdy prawdziwym krokiem klasycznym, rolki z dwoma kołami umożliwiają nagłą zmianę kroku, ominięcia przeszkody i co najważniejsze wyhamowania w razie potrzeby. Oczywiście jestem przyzwyczajony do jazdy bardzo dowolnej na nartorolkach terenowych i jak przyszło mi pilnować kroku to było trochę zabawy. Reasumując moim zdaniem Ski Skett Cross Classic 3 to świetne nartorolki do jazdy na zadbanych trasach terenowych (szutrowych, równych trawiastych czy ziemistych), można się upajać pięknym klasycznym krokiem przemierzając zielone szlaki.
Krzysztof, jak sam przyznaje, pewniej czuje się biegając łyżwą. Dla mnie preferowaną techniką jest klasyk i mam inne odczucia odnośnie płynności jazdy krokiem naprzemianstronnym w terenie. To naturalne, że osobie która nie czuje się mistrzem w łyżwie, podczas jazdy na naturalnych nawierzchniach, po korzeniach i kamyczkach, każde najechanie na przeszkodę, nawet drobną, będzie przeszkadzać, a być może wytrącać go z równowagi. Tak samo osobie mniej wprawnej w technice klasycznej, przeszkody na drodze będą utrudniać stosowanie kroków klasycznych.
Jazda w terenie zawsze wiąże się z mniejszą płynnością toczenia się kół. Osobie doświadczonej, umiejącej poprawnie biegać na nartach techniką klasyczną, jazda po korzeniach, kamyczkach, czy patyczkach, nie powinna uniemożliwiać jazdy jednokrokiem klasycznym lub krokiem naprzemianstronnym.
By w pełni przekonać się o możliwościach jazdy poza asfaltem testowanym modelem nartorolek, a także odnieść się do pewnego wzorca, modelu znanego szerzej na rynku, poprosiłem Tadeusza Lisa, by pokonał wraz ze mną te same odcinki w terenie leśnym. Ja jechałem na testowanych Ski Skettach, a Tadeusz na Skike V9 Fire 200 mm, które w opinii środowiska mają bardzo wysoką zdolność do jazdy terenowej.
Okazało się, że w lesie, który wybraliśmy na testy, nie było takiego odcinka, który dałoby się przejechać na Skike z kołami 200 mm i jednocześnie nie byłoby to możliwe na Ski Skettach. Całą trasę pokonywaliśmy razem, z tą różnicą, że Tadeusz większość trasy przebiegł bezkrokiem i stylem łyżwowym, a ja wszystkimi krokami klasycznymi. Co więcej, na stromych skarpach wyraźnie łatwiej podchodziło się na klasycznych Ski Skettach. Dwukołowe Skike natomiast mniej chybotały się na mocno pofałdowanych nawierzchniach.
To co rzuciło nam się jeszcze w oczy, to większa zdolność do manewrowania nartorolkami dwukołowymi. Przez to, że nartorolek trzykołowych nie da się ustawić skośnie do podłoża, by skontrować siłę odśrodkową, skręcanie na większych prędkościach i pokonywanie ciasnych łuków na Ski Skett Cross Classic 3 jest znacznie trudniejsze, niż na wszelkich rolkach i nartorolkach z dwoma kołami.
Film z testów możesz zobaczyć poniżej.
Hamowanie
Ski Skett w wersji podstawowej nie jest wyposażony w hamulce. Producent oferuje dodatkowo hamulec Ski Skett Stop&Go, który można zamontować między wiązaniami, a tylnymi kołami. Hamulec ten działa na identycznej zasadzie, co w Skike. W Ski Skettach hamulec można zmontować tylko na jednej nartorolce lub obu – wówczas trzeba dokupić dwa komplety. Niestety nie jest to tanie rozwiązanie.
Testowany sprzęt nie był wyposażony w hamulce, nie można było więc wyciągnąć wniosków z możliwości hamowania. Mam jednak wrażenie, że właśnie w takim modelu trzykołowym do jazdy w terenie hamulec by się bardzo przydał, bo ze względu na brak możliwości skośnego postawienia nartorolek w stosunku do podłoża hamowanie typowymi nartorolkowymi technikami jest trudne i znacznie mniej efektywne.
Podsumowanie
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony nartorolkami Ski Skett Cross Classic 3. Pomimo, że stylem łyżwowym biegam dość sprawnie, do tej pory jazda na jakichkolwiek rolkach lub nartorolkach terenowych do stylu łyżwowego poza asfaltem nie sprawiała mi przyjemności. Po raz pierwszy głęboką frajdę z jazdy na naturalnych nawierzchniach poczułem właśnie podczas testów trójkołowych Ski Skettów. Jestem zdania, że sprzęt ten ma tyle zalet, że przyćmiewają one wszystkie objawione wady. W Polsce większość narciarzy posługuje się na nartach biegowych i śladowych krokami klasycznymi. Jestem przekonany, że Ski Skett Cross 3 mogą im dostarczyć wiele radości z poruszania się ulubioną techniką na trasach bliższych naturze. Co więcej, mogą być świetną alternatywą dla miłośników backcountry, czyli wędrowania na nartach poza ubitymi szlakami.
Na plus
wysoka zdolność do pokonywania odcinków terenowych, w tym wysokich przeszkód jak wystające progi, leżące gałęzie, czy korzenie
łatwiejsze pokonywanie grząskich odcinków niż na dwukołowych modelach z kołami 150 mm
bardzo duża stabilność
prosta budowa, która daje szansę na niezawodność sprzętu
możliwość poprawnego biegania krokami klasycznymi w sposób komfortowy
łożyska jednokierunkowe na wszystkich tylnych kołach ułatwiają bieganie krokami z odbicia (dobra przyczepność przy odbiciu) oraz pokonywanie bardzo stromych odcinków, w tym skarp
niewielka waga
możliwość doposażenia w hamulce
Na minus
trudności z pokonywaniem opadających odcinków trasy, gdy nartorolka stoi poprzecznie do kierunku opadania terenu
chybotanie na nierównościach
brak błotników i brak możliwości doposażenia w fabryczne, podczas deszczu tylne koła wyrzucają wodę z nieczystościami na łydkę, to spływa do buta
wysoka cena na polską kieszeń, która bez wiązań i hamulców wynosi 1600 zł (w 2019 roku)
W kwestii porównania do v9, to proponowałbym, żebyś jeszcze się umówił kiedyś ze Sławkiem Siedzińskim, lub Arkiem Pirogiem. Obaj jeżdżą na v9 Tour, w którym to modelu klasyk jest znacznie łatwiejszy i bardziej naturalny. W modelu v9 Fire moim zdaniem to przydatny dodatek w trudniejszym terenie, ale jednak dodatek. Miałem okazję jakiś czas temu jechać wspólnie ze Sławkiem trasę mocno terenową. Ja na Fire, On na Tour. Tam gdzie ja zostawałem w tyle, tam Sławek swobodnie i znacznie szybciej jechał klasykiem. Byłbym wtedy ciekaw jakie wnioski wyklułyby się z takiego porównania 🙂
Żeby zrobić dobry test należałoby postawić dwóch terenowców o podobnych umiejętnościach terenowych. Ja nie czuję się ekspertem od terenu, nie mam takich doświadczeń jak Sławek. Tadziu Lis ma też znacznie większe doświadczenie terenowe niż ja. Mimo to zaskoczyło mnie, że w lesie tak sobie dobrze dawałem radę na tych Ski Skettach. To nie był test porównawczy w stosunku do Skike V9, tylko raczej chciałem pokazać, że ten model nie odstaje od produktu innej marki na większych kołach w takich warunkach terenowych, jakie wybraliśmy do testu. Ten las wskazał nam Krzysiek Kapitan, jako miejsce, gdzie można dobrze przetestować nartorolki terenowe.
Nie spoko. Nie kwestionuję założeń tego testu bo wyszedł ok 🙂 Ale własnie byłbym ciekaw Twoich odczuć w klasyku na Tourach, gdybyś je założył, oraz Sławka, gdyby założył Ski Sketty. Chociaż akurat Krzysiek miał okazję kiedyś pojeździć na Tourach, ciekaw jestem jak On by porównał je do Ski Skettów. Sama nartorolka jest fajna dla kogoś, kto faktycznie chce mieć dokładne odwzorowanie jazdy w wiązaniu, chociaż już w trudniejszym terenie (więcej kamyków, bardziej sypkie lub grząskie podłoże) już mogłaby nie dawać rady tak jak koła 20 cm, ze względu na właśnie ograniczenie wynikające z kół 15 cm (szerokość i wielkość). Ja np miałem możliwość przetestowania Tourów i mnie zbytnio nie przekonały. Wystarczy mi ta dodatkowa opcja wolnej pięty w Fire. Ale dla kogoś kto jeździ głównie klasykiem Ski Sketty mogą być fajną alternatywą. No i nie mają w zasadzie konkurencji na tym polu. Powerslide się już wycofał całkowicie z nartorolek.
Prawie codziennie jeżdżę na Skike V9 Tour, naprzemiennie – około 15 km łyżwą i 10 km klasykiem. Bardzo wygodnie jeździ się KLASYKIEM ale tylko po dobrym „terenie”. Po kamykach, patykach już nie. Po nierównościach, użytkownikowi wymyka się równowaga – co jest niekomfortowe – podobnie jak na Ski Skettach tak na Skike V9 Tour na 200mm oponie. Długą, zajeFajną jazdę KLASYKIEM można poczynić – wedle mnie – TYLKO NA DOBREJ DRODZE i modelu V9 Tour (nie Fire). Zaletą nartorolek terenowych na dwóch kołach (nie trzech) jest to, że wygodnie, pewnie, można przejechać przez drogę terenową łyżwując, by po dojechaniu do dobrej, utwardzonej lub asfaltowej drogi – pojeździć stylem klasycznym.