Puchacz Uphill to w 2017 roku jeden z pięciu polskich nartorolkowych biegów pod górę. Trasa wyścigu znajduje się w Masywie Śnieżnika w gminie Międzylesie i prowadzi ze wsi Pisary do Jodłowa. Bieg zaliczany jest do cyklu Vexa Skiroll Tour. Dla naszych czytelników przygotowaliśmy zdjęcia i opis trasy.
Pisary to niewielka wieś położona kilka kilometrów od Międzylesia na Dolnym Śląsku. Kościół, kilka domów – to wszystko. W centrum wioski, w okolicach przystanku autobusowego służącego dzieciom dojeżdżającym do szkoły, zaczyna się podbieg. Droga, którą mamy do pokonania ma długość 7,5 km. Różnica wzniesień wynosi 300 m.
Z początku trasa pnie się łagodnie i jednostajnie. Pierwsze kilometry drogi prowadzą wzdłuż Nysy Kłodzkiej, w tym miejscu jeszcze niewielkiego strumienia mającego nieopodal swoje źródła. Droga w dużej części otoczona jest soczystym lasem liściastym. W otoczeniu drzew biegniemy przez połowę dystansu.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
Choć droga prowadzi od wsi do wsi, a po drodze mijamy gospodarstwa, nie biegniemy jednak przez typową miejscowość. Dom, czy zabudowania gospodarcze spotykamy rzadko. Napotykamy ich więcej na ostatnich 2 kilometrach trasy, wciąż jednak położone są w sporych odległościach od siebie.
Wraz z postępem drogi zwiększa się też jej nachylenie. Gdy mamy za sobą 5 km trasa staje się bardziej stroma. Robi się też węższa. O ile na pierwszych 4-5 km droga jest na tyle szeroka, że obok siebie może biec dwóch sportowców techniką łyżwową, to na ostatnich kilometrach droga jest raczej wąska. Swobodnie przejedzie nią samochód, jednak komfortowo może biec w tym miejscu jeden zawodnik.
Gdy kończy się las rozpoczyna się otwarta przestrzeń. Biegniemy wśród pastwisk. Jeśli dzień jest słoneczny, z pewnością na ostatnich kilometrach trasy odczujemy promienie najbliższej nam gwiazdy.
Droga kończy się na szczycie wzniesienia na 100 metrów przed lasem. Dalej zaczyna się spadek terenu. Na szczycie po lewej stronie tuż przy drodze zlokalizowane jest Schronisko Ostoja, możemy tu ugasić pragnienie. Tuż przed schroniskiem bieg Puchacz Uphill ma też swoją metę.
To co szczególnie interesuje sportowców korzystających z nartorolek, to jakość i stan asfaltu. Niestety na pierwszych około 4,5 km dystansu asfalt jest tylko dostatecznej jakości. Choć drogowcy starają się go łatać, możemy dać się zaskoczyć podłużnym pęknięciom, czy ubytkom. Szkoda, że do renowacji asfaltu użyto kiedyś substancji smolistej, która w ciepłe dni mięknie i spowalnia jazdę kół nartorolek. Trudno powiedzieć, czy na tych odcinkach problemy z pokonaniem trasy mają swoje źródło w nachyleniu, czy klejącym się asfalcie.
Na ostatnich 3 km trasy asfalt jest nowy lub prawie nowy. Na szczęście, bo dzięki temu walka z wyraźnie większym nachyleniem na tym odcinku, jest znacznie łatwiejsza. Na drodze napotkamy niewielkie przeszkody w postaci betonowych przepustów. Są płytkie i koła nartorolki bez przeszkód po nich przejeżdżają. Należy tylko uważać na kije, by nie dostały się w otwory betonowych kratek przepustów.
Jeśli trasę pokonaliśmy w pogodny dzień na szczycie nagrodą będą piękne widoki na okoliczne wzniesienia.
Więcej zdjęć z trasy znajdziesz w galerii pod tym linkiem.