Reduktor prędkości Ski Skett [TEST]

opublikowano: 18 sierpnia 2019 autor: Michał Rolski
Urządzenie, które pozwala łatwo sterować oporami toczenia się kół nartorolek, to tzw. reduktor prędkości. Czy zamiast kilku par nartorolek można mieć jedną wzbogaconą o takie akcesorium? Próbujemy na to odpowiedzieć przy okazji testu reduktora włoskiej marki Ski Skett.

Reduktor prędkości Ski Skett to jedyne takie urządzenie dostępne obecnie na polskim rynku. Jego sposób działania jest prosty. Aluminiowa rolka dociska przednie koło, a siłę nacisku regulujemy pokrętłem. Im mocniej dokręcimy śrubę, tym większy będzie nacisk rolki, a koło z większym trudem się obróci. Jak podaje firma Ski Skett, producent tego mechanizmu, można go stosować z nartorolkami o różnej średnicy kół, dobrze sprawdzi się w sprzęcie do techniki klasycznej i łyżwowej. Ja testowałem go w nartorolkach do klasyka z kołami o średnicy 75 mm.

Reduktor Ski Skett

Do czego można stosować reduktor prędkości?

Dostosowanie prędkości jazdy nartorolek do zadań treningowych
Jeśli w planie masz trening siłowy, chcesz mocno zaangażować mięśnie, skręcasz mocno pokrętło i koła toczą się z dużym oporem. Innym razem chcesz zrobić dłuższą wycieczkę? Odkręcasz śrubkę i koła toczą się bez dodatkowego oporu.

Wyrównanie prędkości jazdy z partnerem
Wybierasz się na trening z partnerem, a macie sprzęt o różnej prędkości jazdy albo inny poziom wytrenowania, co przeszkadza w utrzymaniu jednego tempa? Łatwo to rozwiążesz, dzięki reduktorowi ustawisz wymaganą prędkość jazdy nartorolek, by jechały dokładnie tak jak druga para.

Zmniejszenie prędkości na zjazdach
Biegasz na pofałdowanej trasie? A może w planie masz kilka kilometrów biegu pod górę. Na czas podbiegu odkręcasz śrubę i wspinasz się na wzniesienie. Potem przekręcasz pokrętło i na zjeździe jedziesz wolniej i bezpieczniej.

Oględziny i montaż

Jeden komplet to para reduktorów, po jednym na każdą nartorolkę. Ich waga jest niewielka, to zaledwie 130 g sztuka. Wykonane są w całości z metalu, jedynie sama główka pokrętła jest plastikowa. Przyrząd robi wrażenie solidnego.

Konstruktorzy przewidzieli możliwość ustawienia wyjściowej wysokości rolki docisku. W łatwy sposób - przekładając jedną śrubkę - możemy przestawić ją na inną pozycję, by dostosować ustawienie do rozmiaru koła.

Reduktory montuje się na przednich kołach. Choć to dodatkowe obciążenie każdej nartorolki, dodatkowa waga na przedzie pozwala łatwiej wyważyć nartorolkę, dzięki temu tylne koło mniej opada.

Montaż jest prosty dla osoby, która nie ma problemu z posłużeniem się wiertarką, czy śrubokrętem. Wraz ze sprzętem dostarczana jest obrazkowa instrukcja, która pokazuje, jak dobrze przymocować reduktor do mostu nartorolki.

Nie wyobrażam sobie jazdy na nartorolkach bez błotników. O ile najważniejsze są "chlapacze" na tylnych kołach, także dobrze mieć je z przodu. Niestety by zamontować reduktor, należy zdjąć błotniki. Ja poradziłem sobie z tym wiercąc otwory w korpusie reduktorów i przykręcając do nich błotniki.

W praktyce

Reduktory na nartorolkach w moim wypadku nie powodują odczuwalnego wzrostu ich wagi. Mam nartorolki na kompozytowych mostach, które same z siebie są cięższe niż aluminiowe. Te 10% wagi więcej nie robi takiej różnicy.

Faktycznie to działa. W zależności od potrzeb moje nartorolki mogą jechać szybko, wolno albo bardzo wolno. Przy pełnym skręceniu pokrętła do biegu trzeba użyć bardzo dużo siły. Dla mnie to doskonałe rozwiązanie, mam jedną parę nartorolek treningowych, których prędkością mogę dowolnie sterować i zmieniać ją wiele razy w trakcie treningu. Często rozgrzewam się na kołach bez dodatkowego oporu, zadania realizuję przy "dokręconej śrubie", a na schłodzenie znów zmniejszam opór.

Siłę docisku rolki, przez co też stopień oporu, reguluje się kręcąc pokrętłem. To ma pewną zaletę, można płynnie zmniejszać lub zwiększać obciążenie. Przy takim liniowym sposobie regulacji oporem można sterować bardzo precyzyjnie. Ale ma to też wady. Regulacja trwa. By pokonać pełną skalę - od oporu zerowego do maksymalnego - trzeba wiele razy przekręcić pokrętłem - kilkanaście pełnych obrotów. Gdy biegamy samodzielnie, to nie przeszkadza. Gdy biegam w towarzystwie i chcę np. na szczycie wzniesienia przed zjazdem zmniejszyć prędkość toczenia się nartorolek, koledzy zdążą mi odjechać. Tę samą operację - w drugą stronę - muszę wykonać po zjeździe, by zmniejszyć opór, to także zabiera czas.

Pewną wadą jest też konieczność zatrzymania się, by dokonać regulacji. Chciałoby się mieć możliwość zmiany oporu w kołach w trakcie jazdy. Np. zjeżdżając, do czasu aż nachylenie trasy jest małe, niech koła kręcą się z lekkim oporem, gdy później robi się stromo, chciałbym opór zwiększyć. Do tego trzeba się zatrzymać. Teoretycznie można kręcić śrubką w trakcie jazdy, po schyleniu się, ale przy przypiętych kijach i konieczności kontrolowania sytuacji na drodze, wykonanie wielu obrotów małym pokrętłem, nie wychodzi najlepiej. Ale cóż zrobić, sprzęt jest tak skonstruowany, a te wady de facto nie mają większego znaczenia.

Reduktor Ski Skett

To co ważne, zmniejszenie prędkości toczenia się kół, nie wpływa w żaden sposób na możliwość hamowania. Nartorolki po prostu jadą wolniej, a dodatkowo możemy je spowalniać odpowiednimi technikami hamowania.

Jak podaje producent, stosując reduktor można spowolnić jazdę o 30-40%. To sporo. W trakcie testów, które wykonywałem na potrzeby tego artykułu, porównywałem prędkość zjeżdżania z małego wzniesienia. Gdy pod wpływem siły grawitacji jechałem w dół z całkowicie wyłączonym oporem reduktora, uzyskałem prędkość blisko 19 km/h. Gdy ustawiłem maksymalny opór, na tym samym odcinku, przy tych samych warunkach, rozwinięta prędkość to niecałe 6 km/h. W dodatku, by ruszyć, musiałem odepchnąć się kijami, a w trakcie jazdy nartorolki się samoistnie zatrzymywały. To pokazuje, jak duże różnice w prędkości można uzyskać. Na szczęście dzięki płynnej regulacji, można sterować oporem do woli.

Poniższy film pokazuje różnice w prędkości zjazdu przy wyłączonym oporze i ustawieniu jego maksymalnej wartości.

Zastanawiał mnie wpływ stosowania reduktorów na trwałość kół. Producent zapewnia, że koła będą miały taką samą żywotność. Faktycznie ja nie zauważyłem, by koła zużywały się szybciej, niż bez reduktora. Koło jest z gumy, rolka reduktora dociska ją. Nie ma tu tarcia, a jedynie guma się zgniata. Ale gdy dociśniemy koła wagą naszego ciała do asfaltu, koło także przy każdym obrocie ulega zgnieceniu na całym obwodzie. Mój wniosek - reduktory nie powodują zużycia kół. A jeżeli nawet, to niezauważalnie.

Urządzenie jest proste w konstrukcji i działa na zasadzie prostej mechaniki. Jedyne elementy, które mogą się zużywać, to łożyska, na których obracają się rolki. Raz musiałem je wymienić w jednym reduktorze. Ale było to po bieganiu w błocie, po treningu technicznym na trawie. Na szczęście łożyska są zgodne z normą, można je łatwo kupić w każdym sklepie technicznym, a wymiana jest bardzo prosta. W drugiej rolce nie wymieniałem od nowości i wygląda, że jeszcze długo pojeżdżę.

Niewielką wadą, którą dostrzegłem, jest osadzanie się brudu na aluminiowej rolce. Występuje to czasami i tylko wówczas, gdy biegałem po brudnych, mokrych nawierzchniach. Wówczas pył i błoto z asfaltu przykleja się do rolki. Na szczęście łatwo można ten osad zeskrobać np. starą szczoteczką do zębów.

Reduktor Ski Skett

Cena

Cena detaliczna w 2019 roku wynosi 249 zł. Dla jednego to mało, dla innego dużo. Jednak w zamian otrzymujemy oszczędności. Gdybyśmy chcieli kupić kolejną parę nartorolek z wiązaniami, np. z wolniejszymi kołami, albo chociaż tylko drugi komplet kół, w tym zestawieniu cena reduktora jest naprawdę niewysoka. A pamiętajmy, że jego zastosowanie jest znacznie szersze, niż dwie, a nawet trzy pary nartorolek o różnej prędkości kół.

Podsumowanie

U mnie urządzenie się sprawdza znakomicie. Wystarczą mi tylko dwie pary nartorolek do klasyka, treningowe z kołami o prędkości standardowej, które dzięki reduktorowi mogę łatwo zmienić w nartorolki wolne, a także bardzo wolne. Druga para jest startowa, ten sprzęt ma być jak najszybszy i możliwie lekki. Widzę tyle praktycznych zastosowań reduktora w nartorolkach, że dziwi mnie, iż tak niewielu producentów go wytwarza.

Reduktor Ski Skett

Zalety

(+) możliwość płynnego sterowania prędkością toczenia się nartorolki

(+) dla osób potrzebujących sprzętu o różnej prędkości kół daje duże oszczędności, jeden komplet reduktorów zastępuje całą półkę nartorolek - do tego dochodzi oszczędność miejsca w piwnicy, czy garażu

(+) choć to nie hamulec, to zwiększa bezpieczeństwo na zjazdach

(+) prosta budowa

(+) niewielka waga

Wady

(-) brudzące się rolki dociskowe, zwłaszcza przy jeździe na mokrych nawierzchniach

(-) konieczność wykonania wielu obrotów pokrętłem, by z zera zwiększyć opór do maksymalnego i odwrotnie

(-) czasami hałasuje, zwłaszcza gdy łożyska w rolkach są już wysłużone

 

Reduktor do testów został przekazany przez sklep nartorolkowy.pl, który jest przedstawicielem marki Ski Skett w Polsce.

zaktualizowano czwartek, 15 sierpnia 2019 08:43
Oceń artykuł
(3 głosów)
Napisz komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Jeśli jeszcze nie masz konta w serwisie, a interesujesz się nartorolkami, dołącz do nas!

busy

Newsletter

Informacje o nartorolkach na twój e-mail, wygodnie i bezpłatnie.
Akceptuję regulamin biuletynu
Biuletyn nartorolki.pl to cenne źródło wiedzy o nartorolkach, rolkach terenowych i nordic blading.