Czy jeździć na nartorolkach, gdy wszyscy mówią, by zostać w domu?

opublikowano: 23 marca 2020 autor: Michał Rolski
Co może przynieść nam więcej szkód, gdy na zewnątrz szaleje wirus COVID-19? Porzucenie ruchu fizycznego i niewychylanie nosa z domu, czy indywidualne uprawianie aktywności fizycznej, w tym jazdy na nartorolkach? Nie znam jednej odpowiedzi, ale mam masę argumentów, by nie rezygnować z nartorolek w czasach epidemii.

Zewsząd słyszymy nawoływania polityków, lekarzy i celebrytów by pozostać w domach. Z obowiązku społecznej izolacji mamy być zwolnieni tylko w wypadkach wyższej konieczności, jeśli idziemy do pracy, czy po zakupy. Ruch na powietrzu, sport i rekreacja, choć uprawiane przez coraz więcej Polaków w ostatnich latach, wciąż nie są u nas traktowane jak życiowa konieczność. Trzeba było epidemii, byśmy się przekonali, że nadal wiele osób traktuje wyjście z domu by się dotlenić w ruchu, jako pewnego rodzaju fanaberię, widzimisię, z którego łatwo można, a nawet trzeba zrezygnować.

O ile bezdyskusyjnie sporty zespołowe, czy uprawiane w grupach, niezależnie czy na powietrzu, czy też w salach, mogą być przyczyną łatwego zarażenia wirusem, to czy samotna aktywność, którą uprawiamy z dala od skupisk ludzkich, może być źródłem złego? Tu warto słuchać nie tyle polityków, dla których sport to głównie piłka nożna, a co za tym idzie masa kibiców, ale ekspertów, w tym wirusologów.

- Słońce jest korzystne, bo promienie ultrafioletowe unieszkodliwiają wirusy i bakterie, korzystajmy ze słońca i zażywajmy ruchu na świeżym powietrzu. Przy czym należy unikać zgromadzeń i środków masowego transportu - zaleca prof. Andrzej Gamian, kierownik Zakładu Immunologii Chorób Zakaźnych w Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu w wypowiedzi dla Gazety Wrocławskiej. Wtóruje mu dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie immunologii i terapii zakażeń w rozmowie z TOK FM: - Nie powinniśmy obawiać się wyjść na spacer. Wirus nie spada z drzew. Powinniśmy unikać jednak zatłoczonych miejsc. A Główny Inspektorat Sanitarny zaleca: - Spacerujcie, ale tam, gdzie nie ma ludzi!

W chwili publikacji tego tekstu mamy zdiagnozowanych kilkaset przypadków zakażeń koronawirusem COVID-19 w całym kraju. Nawet jeśli faktycznie nosicieli wirusa jest kilka razy więcej, wciąż w kraju liczącym blisko 40 mln mieszkańców, to ułamek promila. Pytanie, które sobie zadaję, to jak duże jest prawdopodobieństwo, że jadąc na nartorolkach spotkam kogoś zarażonego na mojej drodze. W dodatku ta osoba kichnie, a ja przez ten krótki moment, gdy będę ją wyprzedzał lub wymijał, zdążę się zarazić. Przecież sama specyfika tego sportu, wymagająca pracy kijami, sprawia, że trudno zbliżyć się do kogoś na mniej niż metr.

Moje obawy rozwiewa specjalista od chorób zakaźnych dr hab. Ernest Kuchar tłumacząc w programie "Koronawirus. Raport." emitowanym przez stację TVN24: - Ryzyko zakażenia zależy od podatności osoby, która ulega zakażeniu, ale też od ilości wirusa. W przypadku każdej choroby zakaźnej istnieje tak zwana dawka zakażająca – jeden wirus do zakażenia nie wystarczy. Nie należy wpadać w paranoję – nam chodzi o to, żeby to ryzyko było małe, więc wszystkie czynności, które zmniejszają ryzyko, sprawiają że jest mniejsza szansa na przekazanie zakażenia. Jeżeli wirusów wydychanych przez osobę bezobjawową jest mało, to ryzyko zakażenia jest również małe. Jeżeli będziemy w odległości jednego metra lub więcej, to prawdopodobnie do zakażenia nie dojdzie.

Nie liczyłem, ale mam głębokie przekonanie, że istnieje większe prawdopodobieństwo zrobienia sobie krzywdy podczas upadku na nartorolkach - a te przytrafiają się nawet najlepszym, niż "łyknąć" wirusa wraz z powietrzem wydychanym przez osobę napotkaną z daleka na trasie, która z objawami grypopodobnymi raczej się tam nie pojawi.

Jak się jednak okazuje, wywrotka lub inny groźny wypadek, jaki może przytrafić się nam na nartorolkach, jest szczególnie niepożądany w tym trudnym okresie. Jeśli będziemy potrzebować pomocy medycznej, w tym poważnej, także na SOR, niepotrzebnie obciążymy służbę zdrowia, która powinna skupić wszystkie wysiłki na walkę z pandemią. Możemy też narazić się tam na kontakt z zakażonymi. To jest poważny argument, choć jedyny, jaki słyszałem od lekarza przeciw wychodzeniu z domu, by w samotności pojeździć na nartorolkach.

Pamiętajmy jednak, że sport w naszym kraju to nie tylko rekreacja ruchowa, ale także aktywność uprawiana regularnie, na wysokim poziomie, zarówno przez sportowców wyczynowych, jak też amatorów. Dla nich zaprzestanie ruchu może być zwyczajnie groźne i w konsekwencji doprowadzić do wspomnianego wyżej niepotrzebnego obciążenia służby zdrowia. - Jeżeli ktoś uprawia dużo sportu, jest w równie dobrej formie, co zawodowiec. Jeżeli nagle z tego zrezygnuje, może wystąpić u niego zespół abstynencyjny - tłumaczy znany niemiecki lekarz, dr Paul Schmidt-Hellinger dla portalu Fitbook.

Społeczeństwo zamknięte w czterech ścianach, bez ruchu, bez możliwości odreagowania stresu, to więcej wszelkiego rodzaju schorzeń krążeniowych, a także tych na tle psychicznym i nerwowym. Co za tym idzie znów dodatkowe obciążenie systemu opieki zdrowotnej. Chyba już lepiej wyjść z domu, by w samotności z dala od ludzi pojeździć na nartorolkach, a przy okazji dotlenić się, pobudzić odporność organizmu i zrelaksować umysł.

Jak więc ruszać się i trenować w czasach pandemii?

- Umiarkowany wysiłek fizyczny działa wzmacniająco na zdolności obronne organizmu przeciwko zarażeniu się i konsekwencjami jakie może ono powodować dla zdrowia - mówi trener Józef Michałek, dawniej trener kadry Polskiego Związku Narciarskiego w biegach narciarskich, obecnie trener teamu nabiegowkach.pl. Tu słowem wartym zapamiętania jest "umiarkowany". Jeśli trening będzie zbyt długi lub intensywny, efekt będzie odwrotny.

- Trenujemy wyłącznie w niskiej intensywności, głównie drugi zakres tlenowy. Trening ten nas wzmacnia, lecz nie powoduje wyczerpania wywołującego osłabienie. Nasze maksymalne zdolności wysiłkowe zostają lekko obniżone, to sprawia, że jesteśmy w większej rezerwie i zdolności przyjęcia wszelkich trudnych obciążeń dla naszego organizmu, w tym choroby - tłumaczy trener Michałek.

Jak się okazuje powinniśmy dążyć do tego, by nasza forma fizyczna nie była najlepsza z możliwych. - Intensywne treningi zwiększają nasze maksymalne zdolności, uzyskujemy wtedy wysoką dyspozycję, lecz na krótko. Później przychodzi wyczerpanie, osłabienie i znaczny spadek zdolności obronnych. Zawodnik w najwyższej dyspozycji (formie) jest najbardziej narażony na wszelkie infekcje - wyjaśnia Józef Michałek.

Potwierdza to tekst "Czy długotrwały trening osłabia układ odpornościowy" w portalu diet4run.pl, gdzie czytamy: Kilka badań wskazuje, że częstość występowania objawów choroby górnych dróg oddechowych zwiększa się w dniach następujących po długotrwałym wysiłku męczącym i ogólnie przyjęto, że jest to spowodowane tymczasowym osłabieniem funkcji odpornościowej wywołanym wysiłkiem fizycznym. Dlatego jeszcze raz podkreślam: spokojna aktywność tak, wysoka intensywność i objętość - nie w tym okresie.

W chwili publikacji tego tekstu nikt w Polsce nie zabrania indywidualnego ruchu na powietrzu. Apeluje się o ograniczenie kontaktów i nietworzenie skupisk ludzi. Zakazem wychodzenia w domu objęte są tylko osoby w czasie kwarantanny. Mam jednak świadomość, że wraz z upływem czasu może się to zmienić i podobnie jak we Włoszech wszyscy otrzymamy całkowity zakaz opuszczania domów. Dlatego korzystajmy z pogody, słońca, zdrowej indywidualnej aktywności ruchowej, póki wciąż możemy.

Warto przy tym pamiętać, że wyjście na nartorolki łączy się z koniecznością opuszczenia mieszkania, być może skorzystania z windy i ryzykiem spotkania sąsiadów na klatce schodowej. Niektórzy na trasę muszą też dojechać. Nie korzystajmy w obecnym okresie z komunikacji publicznej, wybierzmy też taką porę wyjścia z domu, w której istnieje mała szansa spotkania kogokolwiek po drodze. Jeśli jednak nie możemy bezpiecznie dla siebie i innych dostać się na trasę nartorolkową, zrezygnujmy z tej formy aktywności.

Podsumowując:

  • łagodny i umiarkowany wysiłek fizyczny poprawi naszą odporność, pomoże utrzymać zdrowie i uniknąć innych schorzeń, jest też najlepszym lekarstwem w walce ze stresem,
  • zbyt długie, czy intensywne treningi przyniosą odwrotny skutek, nasza odporność spadnie,
  • w indywidualnym ruchu na powietrzu widzę więcej argumentów "za" niż "przeciw",
  • musimy wykazać wiele odpowiedzialności podczas drogi z miejsca zamieszkania na miejsce uprawiania sportu.

Do zobaczenia (z daleka) na nartorolkach!

zaktualizowano poniedziałek, 23 marca 2020 18:08
Oceń artykuł
(5 głosów)
Napisz komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Jeśli jeszcze nie masz konta w serwisie, a interesujesz się nartorolkami, dołącz do nas!

busy

Newsletter

Informacje o nartorolkach na twój e-mail, wygodnie i bezpłatnie.
Akceptuję regulamin biuletynu
Biuletyn nartorolki.pl to cenne źródło wiedzy o nartorolkach, rolkach terenowych i nordic blading.