W sezonie startowym na nartorolkach co roku powraca pytanie dotyczące zasad rywalizacji, a w szczególności kół dopuszczonych do użytku na poszczególnych biegach. I organizatorzy zawodów, i ich uczestnicy chcieliby, żeby było sprawiedliwie. Czyli jak?
Poziom wytrenowania oraz poprawna technika biegu są niezwykle istotne, ale w ściganiu się na nartorolkach duże znaczenie ma także sprzęt, a dokładnie prędkość kół. Zwykle producenci nartorolek oferują koła gumowe umożliwiające osiąganie różnych prędkości: szybkie, średnie i wolne. Stosują też różne oznaczenia, numeryczne (1,2,3,4) lub literowe (H, M, S).
Różnice twardości i wytrzymałości, a także prędkości między tymi stopniami mogą być znaczące, a ponadto zdecydowanie inne dla każdej marki. Czyli np. tzw. „dwójki” o średniej prędkości mogą się mocno różnić w zależności od producenta. Przykładowo koła „dwójki” Vexy są odczuwalnie szybsze, niż koła „dwójki” Swenora. Podobnie jest z najszybszymi startowymi „jedynkami” oraz najwolniejszymi kołami do treningu siłowego – „trójki”, a nawet „czwórki”. Wiedzą o tym zawodnicy, wiedzą organizatorzy zawodów.
Ujednolicenie sprzętu
Niektórzy podejmują próby ujednolicenia sprzętu, tak by prędkości osiągane przez nartorolki miały możliwie podobną prędkość. Czy to się udaje? Bywa różnie. Jeśli organizator dysponuje własnym sprzętem w dużej liczbie i są to nartorolki faktycznie jednakowe, to można spodziewać się wyrównanych szans. Jednak nawet w takiej jednolitej grupie nartorolek będą takie, które jadą trochę szybciej lub trochę wolniej. Dlaczego? Wystarczy, że koła nartorolek są z innych partii produkcyjnych, albo któraś para w poprzednich zawodach mocniej się zużyła. Sprzęt, który miał być jednakowy, przestaje nim być.
Sprawdź ofertę największego polskiego sklepu z nartorolkami nartorolkowy.pl.
To także spore logistyczne wyzwanie, bo trzeba utrzymywać w dobrej sprawności kilkadziesiąt par nartorolek, sprawdzać, czy koła są zużywane równomiernie, testować ich prędkość, wymieniać zatarte łożyska itd. Dla organizatorów zawodów najprościej jest pozostawić pełną dowolność sprzętu, czyli każdy startuje na czym chce. Jednak liczy się również bezpieczeństwo, bo żaden gospodarz imprezy nie chce mieć wypadków, które mogłyby stać się udziałem sportowców ścigających się na bardzo szybkich twardych poliuretanowych kołach, zwłaszcza w deszczu, gdy nawierzchnia jest śliska. Coraz częściej więc ogranicza się tę dowolność do kół gumowych.
W Polsce na nartorolkach ścigają się przede wszystkim biegacze narciarscy. Dla nich ważne jest także, by prędkości osiągane na asfalcie były choć trochę zbliżone do uzyskiwanych na śniegu. Bardzo szybkie koła poliuretanowe umożliwiają mocne rozpędzenie się, do czego biegacze narciarscy nie są przyzwyczajeni i co wymaga zmiany techniki biegu. Współzawodnictwo na kołach gumowych poprawia bezpieczeństwo i przybliża prędkości biegu do uzyskiwanych na nartach.
Kontrole nartorolek
Wszelkie ograniczenia dotyczące rodzaju kół i ich prędkości wymuszają jednak na organizatorach konieczność przeprowadzania kontroli sprzętu przed każdym biegiem. I powinna odpowiadać za to osoba, która zna się na dostępnym na rynku asortymencie.
Takie zasady panowały, gdy organizowano pierwszy i największy polski cykl na nartorolkach Vexa Skiroll Tour. Zarówno dla techniki klasycznej, jak też łyżwowej regulamin przewidywał start na nartorolkach z kołami gumowymi dowolnej prędkości. Ponieważ nie obyło się bez prób oszustwa i rywalizowania na czarnych kołach poliuretanowych udających gumę, organizator jako pierwszy w kraju wprowadził obligatoryjną kontrolę sprzętu przed zawodami.
Nasza decyzja o dopuszczeniu do startu nartorolek z kołami gumowymi dowolnej prędkości była przemyślana i taki zapis w regulaminie obowiązywał przez wszystkie pięć lat rozgrywania cyklu. Jeśli ktoś raz zainwestował w szybkie gumowe koła, mógł się na nich ścigać w kilkudziesięciu naszych biegach, które odbyły się przez te lata. Uważam, że podobnie jak w rywalizacji na nartach biegowych, każdy sam powinien sobie zapewnić sprzęt, dbać o niego, wyposażyć w wiązania i łożyska spełniające jego oczekiwania.
Michał Rolski – pomysłodawca i organizator cyklu Vexa Skiroll Tour odbywającego się w latach 2017-2021
W czeskim cyklu nartorolkowych zawodów techniką klasyczną Efisan Skiroll Classics jednakowe nartorolki marki Swenor na czas biegu otrzymuje jedynie tzw. elita, czyli bardziej zaawansowani zawodnicy, którzy walczą o miejsca na głównej liście wyników. Ten sprzęt wyposażony jest w koła o prędkości 3, czyli stosunkowo wolne. Jednak liczba nartorolek jest ograniczona (zazwyczaj to 30-40 par) i to organizator wskazuje, kto je otrzyma do startu. Pozostali zawodnicy muszą mieć własne nartorolki z kołami o zbliżonej prędkości, a organizator przeprowadza przed biegiem ich kontrolę. Dopuszcza się również do zawodów uczestników na sprzęcie o dowolnej prędkości, jednak ci są klasyfikowani na osobnej liście wyników i nie mają szans na porównanie osiągniętych czasów z najmocniejszymi zawodnikami cyklu.
Organizator popularnych zawodów Sworne, odbywających się co roku w wakacyjny weekend na Kaszubach próbował różnych rozwiązań związanych ze sprzętem uczestników. Najpierw było dowolnie, czyli bez jakichkolwiek limitów. Potem na kołach gumowych. Podjęto także próbę przeprowadzenia zawodów na sprzęcie dostarczonym przez partnera imprezy.
W wypadku rywalizacji techniką klasyczną pomysł stworzył problemy. Dostawca sprzętu nie zapewnił wystarczającej liczby nartorolek, by wszyscy mogli wystartować na tym samym modelu. W dodatku nartorolki, choć miały być o prędkości średniej, okazały się znacząco wolniejsze. Wszyscy, którym organizator nie wręczył nartorolek, mieli własny sprzęt zgodny z regulaminem, tyle, że znacznie szybszy, niż rywale. W efekcie lista wyników nie odzwierciedlała wysiłku i poziomu sportowego zaprezentowanego przez uczestników tego biegu. Zamiast integracji środowiska były niesnaski i rozczarowanie. W kolejnej edycji organizator zawodów Sworne dopuścił sprzęt z kołami gumowymi dowolnej prędkości do biegu klasykiem oraz z kołami gumowymi o prędkości średniej do wyścigu łyżwą. Zawodnicy zostali objęci obowiązkiem przedstawienia swojego sprzętu do kontroli, którą przeprowadza ekspert.
Mimo przyjętych zasad, pomysłodawca i organizator Sworne Jakub Czaplewski uważa jednak, że najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem jest sprzęt jednakowy.
My jako Sworne będziemy do tego dążyć. Jednak o ile starty dla zawodników trenujących w klubach odbywają się głównie na rolkostradach i można tam bez problemu rozdysponować mniejszą ilość sprzętu, to w przypadku biegów masowych dla amatorów robi się problem, organizator musi zapewnić min. 80 par nartorolek do danego stylu z różnego rodzaju wiązaniami, bo wciąż wielu zawodników ma buty w systemie SNS. Do tego na takiej szybkiej trasie jak nasza, najszybsze koła gumowe mogą być niebezpieczne, a mniej zaawansowanych zawodników zniechęcą do udziału. Przy takim ograniczeniu prędkości jak teraz frekwencja jest wyższa
Jakub Czaplewski
Głosy zawodników
Zwolennicy rywalizacji na jednakowym sprzęcie organizatora podkreślają, oprócz sprawiedliwego ścigania się, wygodę takiego rozwiązania. Na starcie dostaje się sprzęt, na mecie oddaje go, nie trzeba inwestować w zakup dodatkowego kompletu kół, czy pary nartorolek. Poza tym unika się „wyścigu zbrojeń”.
Przeciwnicy uważają, że wcale nie jest to tak do końca sprawiedliwe, bo można wylosować sprzęt, który nie spełnia naszych wymagań, koła są zużyte, łożyska działają kiepsko, nartorolki nie jadą prosto, a wiązania są w innym miejscu, niż jesteśmy przyzwyczajeni, co ma szczególne znaczenie dla osób z mniejszym rozmiarem butów.
Czy to jest faktycznie sprawiedliwe, gdy ktoś przygotowuje się do zawodów, przyjeżdża na nie z daleka i otrzymuje przed startem nartorolki, które jadą gorzej niż rywalom? Przy starcie na własnych, zadbanych i znanych nartorolkach zawodnik uzyska taki wynik, do jakiego się przygotował. Nie tylko od strony kondycji, siły, czy techniki, ale także od strony sprzętowej. Jeśli zaniedbał swój sprzęt, może mieć pretensje tylko do siebie.
W dyskusji padają też argumenty, że w większości dyscyplin sportowych zawodnicy startują na własnym sprzęcie. Choćby w najbardziej pokrewnych biegach narciarskich, czy biathlonie. Podobnie jest w zawodach kolarskich. Nawet w lekkiej atletyce w skoku o tyczce sportowcy używają własnych tyczek.
Podsumowując, nie ma idealnego rozwiązania kwestii sprawiedliwej rywalizacji w zakresie sprzętu. Tylko w teorii jednakowe nartorolki zapewnione przez organizatora zrównują szanse uczestników wyścigu. Jakoś nie słychać w środowisku biegowym głosów, by ujednolicić zasady dotyczące zimowego sprzętu startowego, bo przecież nie każdego stać na zakup dobrych nart i nie każdy potrafi je prawidłowo posmarować. Dlaczego zatem rywalizacja na nartorolkach miałaby wyglądać inaczej? Zwłaszcza, że nartorolki są tańsze i bardziej dostępne dla wszystkich, niż wyczynowe narty startowe i kosztowne smary, nie mówiąc już rowerach.
Ciekawi nas zdanie czytelników naszego portalu. Prosimy nie tylko o opinie, ale także argumenty. Czekamy na wpisy w komentarzach.