A ja mam swoją teorię na temat niższych prędkości w czasie zimy i generalnie niższych temperatur.
Wynika ona niejako z mojego lenistwa
1. Zimą jeżdżę rzadziej, bo jak w tygodniu przyjeżdżam do domu z pracy, to już jest praktycznie ciemno. Nawet jeśli teoretycznie mógłbym jeździć bez problemu, bo prawie całą trasę mam oświetloną, to mi się już po prostu nie chce tyłka z domu ruszyć.
2. Jak jeżdżę mniej (a wystarczy już nawet tydzień przerwy), to od razu zauważam, że zanim wpadnę w odpowiednie tempo i oddech to jadę sporo wolniej i szybciej się męczę (ale tak samo jest również latem).
3. Właśnie, kolejna sprawa, oddech. Przy temperaturach poniżej zera, ten oddech też jest trochę płytszy, i pewnie jakiś wpływ na ogólną wydolność organizmu ma. No i jadąc przez miasto zimą, wolę za głęboko jednak nie oddychać
To takie moje (trochę na luzie) przemyślenia odnośnie wolniejszej jazdy