Gumers napisał(a):
Pomysł z koroną ukradnę
No to jest bardzo dobra motywacja. Jest lista szczytów i powoli się ją realizuje. Ponieważ każdy musi wejść sam (bez nosidła, bez wyciągu, itp) to zaczęliśmy jak młodsza miała 3 lata (na szczęście także okazała się świetną turystką).
Teraz w kuchni na ścianie wisi mapa Polski i lista szczytów i zaznaczamy, odhaczamy, planujemy, itp. Jest wspólny cel. Ponieważ zostały nam tylko te szczyty najbardziej oddalone od domu to to jest aktywność na wakacyjne wyjazdy, bo już nawet nie na weekend.
A ruch potrzebny jest na każdy dzień i wtedy idealne są rolki, rowery, itd. I z tym jest problem. Zwłaszcza, gdy poziom zaawansowania dzieci jest daleki od rodziców.
Paradoksalnie długie i dalekie wycieczki rowerowe robiliśmy dawniej, wożąc dziewczyny w fotelikach. Gdy dorosły do własnych rowerów, to już została nam stateczna jazda, żeby się nie spocić. Najczęściej jest tak, że ja biegnę, a one na rowerach obok - wtedy mamy podobną prędkość
Dużo łatwiej jest z dziećmi, które energia rozpiera, można wtedy te pokłady skierować na ciekawą i zdrową aktywność. A mamy pomysły, mamy możliwości sprzętowe, nie mamy tv, a dzieci mało mobilne, takie w typie prymusa z nosem w książce.
Dostały rolki, bo po cichu liczyliśmy, że może potem nartorolki zaproponujemy, ale entuzjazmu nie ma.