Kolego Jogi,
Chyba domyślam się, co masz na myśli.
Zauważ jednak proszę, że zwracam się do potencjalnych zainteresowanych, nowych, którzy wchodzą na portal - jak każdy z nas kiedyś - i czytają, co to za dziwo, to Skike czy Skikome (niektórzy nie odróżniają jeszcze jednego od drugiego
)
Primo: towarzyski "event" kojarzy się z czymś, w co można wejść z marszu, niemal z dnia na dzień. Pewnie jakieś 90% ludzi nie umie przebiec 3 km lub grozi to zawałem serca. Takźe ci po 10 km truchcikiem, dumni ze swojej kondycji, mieliby problemy z ukończeniem rajdu. Prawdopodobnie ten sam % przypadkowiczów "skisiłby się" na l podbiegu rajdu, jeszcze w Wejherowie. Ośmielam się twierdzić, że nie tylko dla nich rajd jest wyczynem.
Secundo: jak ktoś chce, może skrócić postoje, być po każdym etapie jako pierwszy lub nawet zrezygnować z części i ma wyczyn pełną gębą. Z wynikiem, jak sądzę, z uznaniem przyjętym przez współuczestników.
Tertio: Kufel piwa i pasta party wpisane są od kilku wiosen w duże maratony biegowe w Polsce (przynajmniej te, które ukończyłem). Wydają się być niezłym źródłem elektrolitów i fajnym, towarzyskim ukoronowaniem; także po długodystansowym, kilkugodzinnym rajdzie Skikome.
Pozdrawiam